Strażacy w nocy próbowali walczyć ze skutkami silnego wiatru.
Strażacy w nocy próbowali walczyć ze skutkami silnego wiatru. Fot. screen/facebook/ospzlemieso

Orkan, który wcześniej w Niemczech zabił siedem osób, dotarł do Polski. Dwie osoby zginęły, a sześć zostało rannych. Wiatr łamał drzewa, zrywał linie energetyczne, pozbawił prądu w szczytowym momencie niemal milion odbiorców. W wielu regionach kraju pociągi mają znaczne opóźnienia. Prędkość wiatru dochodziła do 112 km/h.

REKLAMA
Pierwsze oznaki, że orkan przyszedł nad Polskę, pojawiły się około godziny osiemnastej. W zachodniej Polsce wiatr zrywał linie energetyczne i powalał drzewa. Wiele z nich padło na tory kolejowe, co spowodowało opóźnienia pociągów. Na Dolnym Śląsku już wieczorem ponad 700 strażaków walczyło z żywiołem.
W trakcie usuwania skutków wiatru ranny został jeden strażak. 5 innych osób zostało poszkodowanych, a jeden mężczyzna, który podczas silnej nawałnicy spadł z dachu, nie żyje. 67-latek z województwa lubuskiego najprawdopodobniej naprawiał uszkodzony dach. Z kolei w województwie wielkopolskim kobietę przygniótł konar drzewa. Poszkodowana zmarła w szpitalu.
Nad ranem orkan "Ksawery" przechodzący nad Polską trochę osłabł. Prądu nie ma jednak jeszcze ponad 620 tys. odbiorców. Nie można także wykluczyć, że w ciągu najbliższych dni strażacy znów będą mieli pełne ręce roboty. W tej chwili z silnymi wiatrami wiejącymi znad morza zmagają się Holendrzy, jeśli nic się nie zmieni, w najbliższych dniach kolejna wichura przejdzie nad Polską.
Źródło: RMF FM