Protesty zaplanowano jak
Rosja długa i szeroka – od granicy z Ukrainą przez Ural po Syberię. W 80 miastach, poprzez kilka stref czasowych – łącznie z rodzinnym miastem Władimira Putina, Petersburgiem. W niektórych – przyszła tylko garstka ludzi, w innych, jak w Moskwie, setki, a może tysiące. Ale i tak widać, że w Rosji coś się właśnie dzieje. Z flagami i żółtymi kaczkami w dłoniach – które stały się symbolem opozycji – Rosjanie domagają się uwolnienia swojego lidera. Przypomnijmy – Aleksiej Nawalny zapowiedział, że chciałby wystartować w wyborach prezydenckich w 2018 roku. W poniedziałek został skazany na 20 dni aresztu.