Reklama.
Ten post to najlepszy dowód na to, jak bardzo przedstawiciele władzy odcięci są od rzeczywistości. Młoda lekarka na stażu postanowiła zabrać głos, bo zabolały ją słowa wiceminister zdrowia Józefy Szczurek-Żelazko. Zastępczyni Konstantego Radziwiłła zabrała głos w sprawie protestu młodych lekarzy i na ich żądania płacowe odpowiedziała w osobliwy sposób.
Chciałabym podkreślić, że wynagrodzenie za rezydenturę to nie jest wynagrodzenie za pracę, to że rząd, budżet państwa finansuje specjalizację lekarzy, to sytuacja wyjątkowa w gospodarce narodowej. Generalnie jest to jeden z niewielu zawodów, który ma finansowane zdobywanie dodatkowych kwalifikacji. (...) Te oczekiwania rezydentów dotyczące wynagrodzenia należy właśnie w takim kontekście analizować. Chcę pokazać, że w innych obszarach absolwenci, np. wydziałów prawa, ekonomii, nie mają finansowania zdobywania kolejnych specjalności. I w związku z tym należy patrzeć na ten problem jako na problem inwestycji w siebie tego lekarza.
Twierdzi Pani, że nie otrzymujemy pensji za pracę tylko za możliwość nauki, a jednak codziennie jesteśmy w pracy, przyjmujemy, leczymy i wypisujemy pacjentów. Każdego dnia podejmujemy decyzje, za które bierzemy pełną odpowiedzialność.
Jestem teraz na stażu, w tym tygodniu w dyżurce jest jeden z trzech zatrudnionych tam lekarzy, w czwartek ostatni zejdzie po dyżurze - zastanę sama na całym odcinku. Czego i od kogo się nauczę?
Przy takiej ilości lekarzy jaką mamy w Polsce, szkolenie specjalizacyjne jest fikcją. Kiedy jesteśmy na oddziale pracujemy tak jak koledzy i koleżanki ze specjalizacją. Zgadzam się oczywiście, że nasza wiedza i doświadczenie nie może być porównywana i w najtrudniejszych sytuacjach to właśnie ich pomoc jest nam niezbędna. Większość pracy wykonujemy jednak bez jakiegokolwiek nadzoru, ponieważ fizycznie nie byłoby to możliwe.