Czołgi Abrams już rozgrzewały silniki. Lada moment miały wjechać na poligon w
Żaganiu (województwo lubuskie). To tu miały się odbyć ćwiczenia strzeleckie. Ale trzeba było je przełożyć, bo na teren czynnego poligonu tłumnie wkroczyli grzybiarze. – Winne są
grzyby – miał powiedzieć dowódca batalionu John Donlin, cytowany przez Tagesspiegel. Swoje zrobiła też gęsta mgła. Niemiecki dziennik pisze, że "dowódca nie chciał ryzykować jakiegoś nieszczęścia". Zarządził, by ćwiczenia przełożyć na kolejny dzień. Grzybiarzy będzie to sporo kosztować. Ale ten przypadek, szeroko opisany przez ogólnopolskie media, zwraca uwagę na poważny problem.
Wojsko strzela, nie wchodź
Ksiądz z ambony ostrzega, w szkołach ostrzegają. Na stronach urzędów, w witrynach sklepów wywieszają informacje, że "będą strzelać". Zresztą mieszkańcy miasteczek, które znajdują się w pobliżu poligonów, doskonale znają odgłosy wybuchów.
Wojsko alarmuje, że obowiązuje "bezwzględny zakaz wchodzenia na teren poligonu". "Grzybiarze lub inne osoby, które ignoruj ten zakaz, narażają się w najlepszym razie na otrzymanie wysokiego mandatu, w najgorszym razie na utratę zdrowia, a nawet życia" – czytamy na stronie Urzędu Miasta w Żaganiu. Jego pracownicy mówią nam, że takie informacje publikują cyklicznie, przed każdymi ćwiczeniami. Podobne ogłoszenia znajdziemy zresztą na stronach wielu urzędów.