
– Mnie ogarnia przerażenie. Nie ma mowy o żadnej dobrej zmianie. Normalność? Nie ma żadnej normalności. I wtedy jej nie było, i nie ma jej teraz. Jest tak samo albo i gorzej – mówi naTemat jeden z radomskich lekarzy. W 2015 roku pracował w przychodni, która została zamknięta z powodu protestu. Sam był wśród protestujących i krytykował poczynania tamtego rządu. Ale gdy rok temu usłyszał premier Szydło, mocno się uśmiał. Dziś opadają mu ręce.
To "spokojnie przyjść do lekarza" wzbudza szczególne emocje. Nie ma żadnego "spokojnie". I w całej Polsce, i w Radomiu. – To jest śmieszne. O jakiej normalności mowa? Nigdy nie było normalne, a to, co dzieje się teraz, to jawna kpina. Nic nie jest normalne w służbie zdrowia. Jest coraz mniej czasu na pacjenta. Nawet gdyby założyć, że w przychodni mamy 15 minut na pacjenta, to w ciagu dnia pracy powinniśmy przyjąć 28 osób. A my przyjmujemy cztedziestu paru – mówi nam jeden z radomskich lekarzy.
Radomska radna Wioletta Kotkowska, wiceprzewodnicząca Komisji Zdrowia, pamięta tamtą wizytę premier i słowa, które wtedy padły. – Powtarza je jak mantrę, że tak zmieniają kraj. Ale u nas w Radomiu tak nie jest. W każdej kwestii jest totalny bałagan. Nie uważam, że u nas, w Radomiu, to jest dobra zmiana. Wręcz przeciwnie, jestem przerażona, że idzie to w złą zmianę – mówi naTemat.
"Sprawdza się to, co mówiliśmy, ustawa o sieci szpitali sprawiła, ze okrojone są ryczałty do szpitali. Przykładem jest Mazowiecki Szpital na Józefowie, który nie może liczyć na pieniądze na fizjoterapię. To okrojenie rehabilitacji prowadzonej w szpitalu, który obsługuje 200 tysięcy mieszkańców regionu radomskiego i nie tylko. Okazało się, że na 29 placówek prowadzących rehabilitację, na kontrakt może liczyć tylko 11. To oznacza, że dramatycznie wydłużą się kolejki oczekujących na rehabilitację". Czytaj więcej
Radom, oczywiście, nie jest żadnym wyjątkiem. Problemy są wszędzie i nie da się ich zamieść pod dywan. Oczernianie lekarzy tylko potęguje ich skalę, a chaos, który ostatnio mamy, coraz bardziej irytuje ludzie. Tym bardziej irytują słowa, które tak łatwo rzucane są na wiatr.