
Straż Graniczna będzie tworzyć gigantyczną bazę danych wszystkich pasażerów linii lotniczych, zarówno tych wylatujących z Polski, jak i przylatujących. Dostęp do wrażliwych danych będą mieć także policja, prokuratura i - uwaga! - pracownicy urzędów skarbowych.
REKLAMA
"Permanentna inwigilacja" – zakrzyknął Maksymilian Paradys, bohater filmu "Seksmisja", gdy zorientował się, że wszystkie jego rozmowy z Albertem są podsłuchiwane. Podobne odczucie mogą już wkrótce mieć pasażerowie linii lotniczych. Straż Graniczna będzie tworzyć gigantyczną bazę danych, a zajrzeć do niej będą mogli w każdej chwili policjanci czy skarbówka. W bazie będą zapisywane informacje takie jak imię i nazwisko, numer karty kredytowej i telefonu, godzina i trasa lotu, numer miejsca, czy było przy oknie czy nie, informacje o bagażu, a także specjalne życzenia, jak wózek dla osoby niepełnosprawnej czy kobiety w zaawansowanej ciąży.
To nie wszystko, w bazie będą nawet tak szczegółowe dane, jak zamawiane dania na pokładzie samolotu, szczególnie dania koszerne i halal, czyli związane z wyznawaną religią. Każdy z pasażerów lotu będzie opisywany dwukrotnie, pierwszy raz na dzień lub dwa przed odlotem, a drugi raz zaraz po odprawie na lotnisku, gdy pasażerowie znajdą się na pokładzie samolotu.
A wszystko to… z troski o bezpieczeństwo pasażerów. Polska zobowiązała się do wypełnienia dyrektywy unijnej z zeszłego roku. Trzeba przyznać, że to jeden z nielicznych przykładów, gdy rząd Prawa i Sprawiedliwości tak ochoczo wypełnia zobowiązania wobec Brukseli. Wszyscy przewoźnicy będą musieli udostępniać dane Straży Granicznej, w przeciwnym wypadku mogą ich spotkać wysokie kary.
źródło: "Puls Biznesu"
