Bójki chłopców nikogo chyba już nie szokują (choć oczywiście powinny). Młodzi gniewni muszą się przecież jakoś wyszaleć. Coraz częściej do sieci trafiają za to nagrania z wymierzania niesprawiedliwości pięściami nastolatek. Strach pomyśleć co się dzieje wtedy, gdy nie widzi tego kamera smartfona. To niepokojące zjawisko ma nawet nazwę: "żeńskie tsunami".
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Nie ma miesiąca bym nie zobaczył filmiku z bijącymi się lub robiącymi skandaliczne rzeczy uczennicami. Do tego dochodzą komentarze pełne wulgaryzmów i agresji. Jak dobrze, że już nie chodzę do szkoły, bo tam musi się dziać prawdziwe piekło, skoro nawet płeć piękna rozrabia jak najgorszy bandzior.
Nie wierzycie? Oto przykłady
Obecnym "hitem internetu" jest drastyczny film z Bydgoszczy. Wygląda jak egzekucja. Jedna z dziewczyn wzywa pomocy, a druga ją okłada pięściami.
Przez 2 lata widziałem setki podobnych patologicznych zachowań, ale ten powyżej zrobił na mnie bardzo negatywne wrażenie. Podobne akcje nie dzieją się tylko gdzieś na wsiach, ale też w Warszawie. Poniżej pamiętna bójka w tramwaju.
Przykłady można mnożyć, powyżej pokazałem te najpopularniejsze. Z dzisiejszą młodzieżą jest coraz gorzej, ale dlaczego? Przecież dziewczyny nie chcą się w ten sposób popisać przed chłopakami, bo kto by chciał taką partnerkę?
– Dwa sezony pracowałem jako barman w klubie w małym mieście. Standardem były mniejsze czy większe bójki. Do tej pory nie zapomną jednak dwóch sytuacji, gdy pięściami okładały się... dziewczyny. Stałem za barem, tuż przed nimi. Wszystko działo się przed moimi oczami. I powtarzam to od wtedy, a było to 10 lat temu, bijące się dziewczyny to jedna z najbardziej żenujących rzeczy, jakie można zobaczyć. Dramat, upokorzenie, brak jakiegokolwiek uroku – mówi dziś 28-letni Bartek.
Żeńskie tsunami
Tak naprawdę... to nic aż tak bardzo nowego. Po prostu przez media społecznościowe coraz częściej na takie patologiczne zachowania wpadamy. Już pierwsza dekada tego wieku przyniosła zaskakujące statystyki policji. Przestępstw oczywiście dokonywali częściej chłopcy, ale dziewczyny postanowiły nie być o wiele "gorsze".
Bójki nastolatków w liczbach
- o 169 % wzrosła liczba dziewczyn do 16. roku życia podejrzanych o bójki i pobicia, podczas gdy wzrost liczby chłopców w tej kategorii wyniósł 55% ,
- o ponad 176% wzrosła liczba dziewczyn do 16. roku życia: podejrzanych o niszczenie i uszkodzenie mienia, podczas gdy wzrost liczby chłopców w tej kategorii wyniósł 38,3% ,
- o 61% wzrosła liczba dziewczyn do 16. roku życia: podejrzanych o spowodowanie uszczerbku na zdrowiu, podczas gdy wzrost liczby chłopców w tej kategorii wyniósł 20%
- Liczba dziewczyn do 16. roku życia podejrzanych o przestępstwa rozbójnicze zmalała o 14,2 %, podczas gdy liczba chłopców w tej kategorii zmalała o prawie 30%.
Czytaj więcej
analiza policji z lat 1999-2010:
Dr Janusz Czapiński, psycholog społeczny nazwał dziewczęta 16-18-letnie "pokoleniem T", a nawet "żeńskim tsunami". Na podstawie swojego badania z 2005 roku uznał, że "Teraz chłopcy wygrzecznieli, a dziewczęta dorównały, a nawet przegoniły swoich kolegów: ćpają i palą więcej, piją tyle samo".
Rok 2015. Czasy bliższe nam i badanie przemocy rówieśniczej (w wieku 11-17 lat) dokonane przez Katarzynę Makaruk z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Dziewczyny niemal nie ustępują chłopcom, a jeśli chodzi o np. cyberprzemoc czy wrogie nastawianie klasy to ich prześcigają!
Obecnie nic się nie zmieniło. Rozmawiam z nauczycielką języka polskiego ze szkoły podstawowej w małej miejscowości. – U nas nie ma typowych bójek między dziewczynami, ale były "starcia", w których dziewczyny się popychały na korytarzu. Gimnazjalistki są bardziej wulgarne, a wszystko zaczyna się tak w wieku 13 lat, kiedy przyjaźnie przeradzają się w zazdrość i nienawiść – mówi nauczycielka, która prosiła o zachowanie anonimowości. – Rozwija się to głównie w sieci. Zgadują się na jakąś ofiarę, linczują w internecie, a czasem przenosi się to też do reala – dodaje.
Ze zwiększoną ilością młodych pacjentek z problemami zmaga się też terapeutka z gabinetu "Self Przyjazne Terapie" z Poznania. – "Oprawczynie" przychodzą do mnie nie z własnej woli, tylko już mają jakieś wytyczne, bo doszło do jakiejś agresywnej sytuacji. Tłumaczą, że to była forma obrony, lub że zostały sprowokowane. Nie mają autorefleksji, że zawiniły. Po prostu chciały pokazać siłę. Nie idą na kompromis, nie ma dialogu, "ma być tak jak ja chce" – opowiada terapeutka Miłosława Janc. Nie zawsze powodem agresywnego zachowania jest "trudne dzieciństwo". To równie często rozpieszczenie i dostawanie zawsze tego, czego się zapragnęło.
Niejasne reguły gry
Delikatne, wrażliwe, oddane, pomocne, opiekuńcze, empatyczne, kochające - czemu te cechy przestają być tak mało kobiece? – Kiedyś się mówiło, że jakby tylko kobiety były kierowcami to nie byłoby wypadków, a gdyby nami rządziły, to nie byłoby wojen. Teraz już wiemy, że to nieprawda. Choć jeżdżą ostrożniej niż mężczyźni, to czasem się wyrażają gorzej od nich – mówi naTemat prof. Krzysztof Wielecki, szef Instytutu Socjologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Według niego problem leży w zacieraniu różnic między płciami, a konkretnie rolami mężczyzny i kobiety.
– Jesteśmy rozkojarzeni żyjąc w czasach kryzysu cywilizacyjnego i kulturowego. Nie wiemy już co jest męskie, a co żeńskie i ludzie się w tym gubią. Mają problem z rozwojem dojrzałej tożsamości, a jedną z jej podstaw jest tożsamość płciowa. Nie wiadomo, jak się mamy zachować i jak powinniśmy się zachowywać. Zmieniają się też normy, obyczaje i wartości – mówi profesor z UKSW.
Niektórzy powiedzą, że profesor Wielecki ma dość kontrowersyjne poglądy, jak na dzisiejsze czasy. Na pewno nie spodobają się feministkom, które uznają je za seksistowskie. – Feminizm też jest pewną formą dezorientacji. Nieprawdą jest, że kiedyś mężczyzna robił to, co chciał, a kobieta siedziała w domu. Wystarczy poczytać książki historyczne. Życie w ogóle wiązało się w większą liczbą nakazów i zakazów dla każdej płci. To nie jest tak, że wszyscy faceci lubili chodzić do fabryki. Wielu by zostało w domach i opiekowało się dziećmi. Problem polega teraz na tym, jak uszanować godność i prawa człowieka, kiedy nie ma jasnych reguł gry? Może z czasem to się wszystko dotrze i nauczymy się na nowo być mężczyznami i kobietami – prof. Krzysztof Wielecki z UKSW.
Terapeutka wierzy jednak w dobrą naturę ludzi i w to, że zepsute nastolatki, można naprawić. A przecież wielu groźnych przestępców zaczynało od znęcania się nad słabszymi, więc to ostatni dzwonek, by agresywne uczennice ze szkolnych ław nie trafiły od razu za kratki, niszcząc przy okazji życie i komuś, i sobie.
Kiedyś w rozmowie nazwałem je sukami. Są bezwzględne, nietolerancyjne, konserwatywne – w sensie utrwalania struktury społecznej opartej na hierarchii siły. W ich obrazie świata silniejsi są na górze, słabsi na dole – i niech ci słabi zginą. Na pytanie, czy wszystkie narody powinny być równe, odpowiadają, że absolutnie nie!Czytaj więcej
Miłosława Janc
Terapeutka
W wieku, kiedy dziewczynki powinny już współpracować razem, nawiązywać przyjaźnie i trwałe relacje, wywiązuje się rywalizacja. Zaczynają tak robić już 13-latki i ciągnie się to bardzo długo. Powstają takie antagonizmy, że przekraczane są wszelkie granice w tych konfliktach. Poczynając od kłamstwa, przez manipulacje, na przemocy fizycznej kończąc.
prof. Krzysztof Wielecki
Instytut Socjologii Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie
Kobiety, tak jak mężczyźni, odczuwają frustrację. Kiedyś każda płeć wiedziała jak ją rozładowywać, bo było to ustalone kulturowo i przez wychowanie. Kobiety plotkowały, zwierzały się, nawet spowiedź była terapeutyczna. Walczyły też o dobro rodziny, więc umiały uspokoić sfrustrowanego pracą męża. Dziś już nie wiadomo dlaczego mężczyzna nie może się popłakać, a kobieta kogoś uderzyć.
Miłosława Janc
Terapeutka
Żyjemy w czasach pogardy, a nawet obrzydzenia dla drugiego człowieka. To znajduje wyraz w przekraczaniu granic. Przestajemy traktować drugiego człowieka, lub w tym przypadku: koleżankę, jako kogoś wartościowego. Skoro nie nawiązujemy trwałych, głębokich relacji, to nie widzimy w tej drugiej osobie człowieka tylko zagrożenie lub przyczynę swoich niepowiedzeń. Największe wyzwanie to wzbudzanie w takich dziewczynach pozytywnych emocji.