
W polskiej kinematografii jeszcze czegoś takiego nie było. W listopadzie do kin wchodzi film gangsterski, w którym występują bandyci z wyrokami na karkach. "Totem" ma być niezwykle realistyczną produkcją o ulicznym życiu ludzi z marginesu. Na ekranie pojawią się też "normalni" aktorzy i znani raperzy, ale to jednak przestępcy, którzy grają "samych siebie", uczynią z niego mocne widowisko.
"Mój świat w "Totemie" to nie jest świat gangsterów czy mafii, tylko ludzi, którzy żyją na marginesie. Przestępcze rzeczy, które robią, wychodzą z przypadku. To pewien ciąg wydarzeń stawia człowieka w takiej sytuacji. Czy to usprawiedliwiam? Nie można usprawiedliwiać przestępstw. Natomiast, gdyby ktoś chciał spojrzeć na to od wewnątrz, gdzie jest źródło tego, skąd to się bierze, to zobaczy, że wszystko nie jest już takie czarno-białe. Żyjemy w świecie "cywilizowanym", gdzie jest prawo, policja, a pod nami jest świat, gdzie tego po prostu nie ma."
"Nie ma szans zdublować takich postaci normalnymi aktorami. To amerykańska szkoła: życiowe doświadczenie przekłada się na role. Jeśli ktoś nie przeżył danej sytuacji, to nigdy tego umiejętnie nie przełoży na role, choćby miał się zesrać. Mi zależało na tym, by widz, jak wejdzie do kina i zacznie się film, został wciągnięty w ten świat, był między bandytami i nie poczuł ani przez sekundę, że coś jest nie tak."
Ale w filmie jednak wystąpi córka Bogusława Lindy - Aleksandra oraz raperzy Popek, Sobota, KaeN.
"Jeśli nie możemy przyciągnąć do kina twarzami znanych aktorów, bo to złamie nam konwencję, to przyciągnijmy znanymi w całej Polsce twarzami... bandytów. Jakie jest więc rozwiązanie? Raperzy (śmiech)."
"Trzeba tych ludzi umieć podejść, zaprzyjaźnić się i oni wtedy potrafią się przed człowiekiem otworzyć. Jeśli nie traktuje się ich jak pionków, bandytów, ale jako kolegów, to można dojrzeć ich drugie oblicze. Myślę, że to mi się udało. Zaufali mi i dobrze nam się pracowało."
