
Reklama.
Jak donosi "Newsweek", jeszcze przed upadkiem komunizmu Jan L. wyjechał do Austrii. Tam szybko dorobił się fortuny za sprawą szczególnych umiejętności. Nie było takiego auta, do którego młody ślusarz nie potrafiłby dorobić kluczyka. Większość z nich potem kradziono, a o skali przedsięwzięcia świadczą wspomnienia polskich policjantów, którzy twierdzą, że tylko te auta, które udało się odzyskać, nie mieściły się na policyjnym parkingu na Okęciu. Austriacy mówią o 200 skradzionych pojazdach przez członków "Golfbandy".
Z akt, do których dotarli dziennikarze "Newsweeka" wynika, że przez szajkę przewinęli się tacy przestępcy jak "Malizna", "Wańka", "Kajtek", "Parasol" czy "Kiełbasa". Przyszli wielcy polscy mafiozi dopiero uczyli się pod okiem Jana L. Nie tylko oni po latach weszli w handel nieruchomościami. Jednym z paserów kradzionych aut jest Zygmunt M., ojciec Marka M, jednego z głównych bohaterów warszawskiej afery reprywatyzacyjnej.
Te ustalenia to efekt dziennikarskiego śledztwa, jakie reporterzy "Newsweeka" przeprowadzili wspólnie z autorami "Superwizjera" w TVN.
źródło: "Newsweek"