
Agnieszka Radwańska jeszcze nigdy w karierze nie awansowała do najlepszej czwórki w turnieju Wielkiego Szlema. Teraz znów, już po raz piąty, jest o jeden mecz od tego osiągnięcia. W nocy zmierzy się z Białorusinką Wiktorią Azarenką w 1/4 finału Australian Open. O szansach Polki, o tym jak powinna zagrać, a czego unikać rozmawiamy z komentatorem Eurosportu Karolem Stopą, który o tenisie wie niemal wszystko.
Radwańskiej próby awansu do półfinału
Bilans polskiej tenisistki w ćwierćfinałach Wielkiego Szlema jest daleki od ideału. Cztery mecze i cztery porażki. W Australii wejść do najlepszej czwórki Radwańska próbowała dwukrotnie. W 2008 roku w 1/4 finału lepsza była Daniela Hantuchova, z kolei trzy lata później pokonała ją Kim Clijsters. Dwa razy o jeden mecz od półfinału Polka była też w Wimbledonie. Tu jej pogromczyniami były siostry Williams. W 2008 roku Serena, rok później Venus.
- Nie mam dobrych wiadomości dla Agnieszki Radwańskiej. Polka musi przyjąć grę, której nie lubi. Zdecydować się na ostre wymiany, bardzo dużo biegać. Grać aktywnie, wyciągać rywalkę z linii końcowej, rzucać piłki kątowe. A przecież Isia gdy tylko się da gra tenis techniczny, rozgrywa mecz tak trochę na skróty.
Faworytką na pewno jest Azarenka, bo ma dodatni bilans z Agnieszką, ostatnio grała świetnie, a do tego jest trzecią rakietą świata z widokami na więcej. Pretendentką w tym meczu będzie Agnieszka. Myślę jednak, że różnica między nimi zmniejszyła się w ostatnim czasie. To, co wywołuje u rywalki największy respekt to jej lepsze warunki fizyczne i większa siła.
- Ma pan rację. Tylko że zarówno w ubiegłym roku w Tokio, jak i niedawno w półfinale turnieju w Sydney Radwańska wspinała się na swoje wyżyny. A Azarenka grała tenis przyzwoity, lecz bez fajerwerków. Gdy Białorusinka piłki psuła, Polka wygrała seta 6-1. Gdy wróciła na bardzo wysoki poziom, wynik partii był już odwrotny.

