Agnieszka Radwańska jeszcze nigdy w karierze nie awansowała do najlepszej czwórki w turnieju Wielkiego Szlema. Teraz znów, już po raz piąty, jest o jeden mecz od tego osiągnięcia. W nocy zmierzy się z Białorusinką Wiktorią Azarenką w 1/4 finału Australian Open. O szansach Polki, o tym jak powinna zagrać, a czego unikać rozmawiamy z komentatorem Eurosportu Karolem Stopą, który o tenisie wie niemal wszystko.
- Wiele osób mówi, że Radwańska ma szczęście, bo uniknęła Sereny Williams i Czeszki Petry Kvitovej...
- A ja się z tym zupełnie nie zgadzam. Dla mnie Azarenka i Czeszka Petra Kvitova to w tej chwili dwie najlepsze tenisistki świata. Potem pewna przerwa i ... Woźniacka, tuż obok niej Radwańska.
- A Kim Clijsters? Serena Williams? Wielu tak zwanych ekspertów za faworytki turnieju uważało właśnie te panie.
- Z całym szacunkiem, ale te panie najlepsze lata mają już za sobą, to są już ich ostatnie podrygi. Zresztą Williams kilka godzin temu (rozmawiamy w ponedziałek o 10.00) dostała lekcję tenisa od Makarowej.
Radwańskiej próby awansu do półfinału
Bilans polskiej tenisistki w ćwierćfinałach Wielkiego Szlema jest daleki od ideału. Cztery mecze i cztery porażki. W Australii wejść do najlepszej czwórki Radwańska próbowała dwukrotnie. W 2008 roku w 1/4 finału lepsza była Daniela Hantuchova, z kolei trzy lata później pokonała ją Kim Clijsters. Dwa razy o jeden mecz od półfinału Polka była też w Wimbledonie. Tu jej pogromczyniami były siostry Williams. W 2008 roku Serena, rok później Venus.
- Co jest największą siłą Białorusinki?
- Ona jest znakomicie przygotowana fizycznie. Pod względem biegania i siły uderzeń można porównać ją do Woźniackiej, tyle że Azarenka dużo dłużej utrzymuje swój wysoki poziom. I nie ma długich dołków, w które czasami wpada Kvitova.
- Oddanie jej inicjatywy byłoby samobójstwem...
- Nie mam dobrych wiadomości dla Agnieszki Radwańskiej. Polka musi przyjąć grę, której nie lubi. Zdecydować się na ostre wymiany, bardzo dużo biegać. Grać aktywnie, wyciągać rywalkę z linii końcowej, rzucać piłki kątowe. A przecież Isia gdy tylko się da gra tenis techniczny, rozgrywa mecz tak trochę na skróty.
- Ale Polka ostatnio potrafiła z nią walczyć, panie grały bardzo wyrównane spotkania.
- Ma pan rację. Tylko że zarówno w ubiegłym roku w Tokio, jak i niedawno w półfinale turnieju w Sydney Radwańska wspinała się na swoje wyżyny. A Azarenka grała tenis przyzwoity, lecz bez fajerwerków. Gdy Białorusinka piłki psuła, Polka wygrała seta 6-1. Gdy wróciła na bardzo wysoki poziom, wynik partii był już odwrotny.
- Azarenka ma jakąś pietę Achillesową?
- Nie jest perfekcyjna. Komentowałem sporo jej spotkań i zauważam u niej taką destrukcyjną skłonność do rewanżyzmu. Jest zawodniczką emocjonalną. Pragnie odwetu. Niech pan się nie zdziwi, jak w takiej sytuacji zagra w meczu z Polką kilka skrótów pod rząd.
- Ile pan daje szans Radwańskiej?
- W tych warunkach, jakie są w Australii i przy wysokiej formie obu zawodniczek widzę to tak: 55 procent szans dla Azarenki, 45 dla Radwańskiej.
Tomasz Wiktorowski, trener Radwańskiej, przed meczem z Azarenką (dla sport.pl):
Faworytką na pewno jest Azarenka, bo ma dodatni bilans z Agnieszką, ostatnio grała świetnie, a do tego jest trzecią rakietą świata z widokami na więcej. Pretendentką w tym meczu będzie Agnieszka. Myślę jednak, że różnica między nimi zmniejszyła się w ostatnim czasie. To, co wywołuje u rywalki największy respekt to jej lepsze warunki fizyczne i większa siła.