Środowy "Fakt" przytacza przecieki ws. śmierci polskiej turystki w Egipcie. Prokuratura z Jeleniej Góry, która bada tę sprawę, wykluczyła kilka najbardziej sensacyjnych tropów w tej sprawie.
Przeprowadzono dwie sekcje zwłok kobiety: pierwszą w Egipcie z udziałem patomorfologa z Polski, drugą w Polsce. Obie wykazały obrażenia charakterystyczne dla upadku z dużej wysokości. W ciele Magdaleny Żuk odkryto też ślady silnych leków z substancją stosowaną przy leczeniu psychoz, schizofrenii, ale także depresji.
Miała zdejmować bluzkę, biegać wokół hotelu, tańczyć, chodzić rozkołysanym krokiem, zaczepiać w dziwny sposób turystów. Polacy mówili, że nie widzieli, by Magdalena Żuk jadła i piła. Kobieta miała początkowo wybrać się na wakacje ze swoim partnerem, jednak w ostatniej chwili okazało się, że poleci sama. Partner nie miał bowiem ważnego paszportu.