Jak twierdzi Piotr Pylakowski z "Polityki", sędzia Wojciech Łączewski, który nieprawomocnym wyrokiem skazał byłego szefa CBA na 3 lata więzienia, przez rok był na podsłuchu, a polecenie "przyszło z prokuratury Ziobry". Prokuratura Krajowa wydała jednak oświadczenie, w którym zaprzecza stawianym zarzutom i wyjaśnia, jak wyglądała ta sprawa.
Pytlakowski w swoim tekście podkreśla, że Łączewski jest wrogiem PiS od momentu, gdy wydał surowy wyrok na Mariusza Kamińskiego i jego ludzi (potem uniewinnił ich Andrzej Duda). Sędziego wplątano m.in. w twitterową prowokację (miał umawiać się z Tomaszem Lisem na "knucie przeciwko PiS") i strzelano do jego samochodu z broni pneumatycznej. Ma być także śledzony – Pytlakowski zapewnia, że sam widział "ogon" podczas spotkania z Łączewskim.
Najciekawsza jest jednak sprawa z Bydgoszczy. W "Polityce" czytamy, że Łączewski dowiedział się, że rok temu Marek S. doniósł na niego do prokuratury. Zarzut? Sędzia miał przyjmować i wręczać innym osobom łapówki. "Przez rok prowadzono postępowanie i wyciągnięto wniosek, że Marek S. fałszywie obciążył sędziego. Teraz prokuratura w Bydgoszczy prowadzi przeciwko niemu śledztwo" – pisze Pytlakowski.
Dziennikarz twierdzi, że wobec Łączewskiego zastosowano arsenał poważnych środków. Sędzia usłyszał, że jego sprawą zainteresowali się ludzie z podległej Zbigniewowi Ziobrze Prokuratury Krajowej. Jak twierdzi "Polityka", kontrolowano jego telefon, maila i korespondencję, ale prokuratura stanowczo zaprzecza tym rewelacjom.
Po co to wszystko? Pytlakowski nie ma wątpliwości. "Albo wykorzystano zeznania osoby niezrównoważonej psychicznie, aby całkowicie legalnie kontrolować znienawidzonego przez PiS sędziego, albo ktoś namówił Marka S. do takiej treści zeznań, aby mieć podkładkę do zastosowania operacji specjalnej" – podsumowuje.
Zupełnie inną wersję podaje Prokuratura Krajowa, która zaprzecza doniesieniom Pytlakowskiego. Szerzej wyjaśnia to w przesłanym sprostowaniu, którego treść w całości publikujemy niżej, zaprzecza informacjom o kontroli procesowej, jakiej poddano Łączewskiego. Podsłuchów miało więc nie być.
SPROSTOWANIE PROKURATURY KRAJOWEJ
Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej prowadził od 21 października 2016 r. do 20 lutego 2017 r. postępowanie z zawiadomienia Marka S. wskazujące na przyjęcie przez sędziego Wojciecha Łączewskiego korzyści majątkowej w wysokości 7 000,00 zł. W toku postępowania nie prowadzono kontroli procesowej, tj. kontroli i utrwalania rozmów. Nie sprawdzano korespondencji sędziego, ani e-mailowej, ani pocztowej. Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego wydano postanowienie o umorzeniu śledztwa z uwagi, że czynów co do których zawiadamiał i składał zeznania Marek S. nie popełniono. Z uwagi na uzasadnione podejrzenie, że Marek S. kierując w przedmiotowej sprawie zawiadomienie, a także składając zeznania mógł wypełnić znamiona m.in. przestępstwa składania fałszywych zeznań, materiał dowodowy wyłączono i przekazano do Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, która prowadzi postępowanie w tej sprawie.