
Jak twierdzi Piotr Pylakowski z "Polityki", sędzia Wojciech Łączewski, który nieprawomocnym wyrokiem skazał byłego szefa CBA na 3 lata więzienia, przez rok był na podsłuchu, a polecenie "przyszło z prokuratury Ziobry". Prokuratura Krajowa wydała jednak oświadczenie, w którym zaprzecza stawianym zarzutom i wyjaśnia, jak wyglądała ta sprawa.
Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej prowadził od 21 października 2016 r. do 20 lutego 2017 r. postępowanie z zawiadomienia Marka S. wskazujące na przyjęcie przez sędziego Wojciecha Łączewskiego korzyści majątkowej w wysokości 7 000,00 zł. W toku postępowania nie prowadzono kontroli procesowej, tj. kontroli i utrwalania rozmów. Nie sprawdzano korespondencji sędziego, ani e-mailowej, ani pocztowej. Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego wydano postanowienie o umorzeniu śledztwa z uwagi, że czynów co do których zawiadamiał i składał zeznania Marek S. nie popełniono. Z uwagi na uzasadnione podejrzenie, że Marek S. kierując w przedmiotowej sprawie zawiadomienie, a także składając zeznania mógł wypełnić znamiona m.in. przestępstwa składania fałszywych zeznań, materiał dowodowy wyłączono i przekazano do Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, która prowadzi postępowanie w tej sprawie.
