
Jeżeli samobójczą śmiercią ginie w jednej firmie 25 pracowników, musi być to miejsce w którym praca jest udręką. Tak było we France Telecom, gdy zarządzał nim Didier Lombard. Jednak zdaniem prokuratury, to nie tylko on, ale cała firma ma na sumieniu te ofiary. - Panowanie nad innymi ludźmi może stanowić źródło bardzo intensywnych wrażeń - twierdzi psycholog.
Co innego mówiły jednak listy pożegnalne, które zostawili po sobie samobójcy z France Telecom. Może pisali o tym, że mają dość otaczającego ich świata, że nie radzą sobie z rodziną. Ale prawie zawsze wspominali o tym, iż nie są w stanie dłużej znieść tego, jak traktuje ich kierownictwo przedsiębiorstwa i na co przyzwala prezes Didier Lombard. Presja, molestowanie, poniżanie, mobbing - to najczęściej pojawiające się określenia na to, co przyczyniło się do tragedii kilkudziesięciu osób, które wybrały karierę we France Telecom.
Panowanie nad innymi ludźmi, dokuczanie im, może stanowić dla niektórych osób niesamowite źródło bardzo intensywnych i interesujących wrażeń.
- To jak najbardziej możliwe, by cała firma była odpowiedzialna za taką sytuację - mówi naTemat Jadwiga Piekarska, prezes warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Antymobbingowego. - Bardzo często pracodawca albo nie chce zwracać uwagi na to, że pracownik jest prześladowany, albo zatrudnia takich ludzi, którzy mają dbać tylko i interes biznesowy. Bez dbania o to, jak pracownik czuje się w miejscu pracy - dodaje. Jej zdaniem, szokująca jest też skala problemu we France Telecom. - Już jedno samobójstwo w jakiejkolwiek firmie to powinna być rzecz bardzo niepokojąca, a co dopiero dwadzieścia pięć - ocenia ekspertka ds. mobbingu.
Bardzo często pracodawca albo nie chce zwracać uwagi na to, że pracownik jest prześladowany, albo zatrudnia takich ludzi, którzy mają dbać tylko i interes biznesowy. Bez dbania o to, jak pracownik czuje się w miejscu pracy.


