Są samochody i są Mercedesy. Nową klasą E coupe wkurzysz wszystkich dookoła
Michał Mańkowski
30 października 2017, 06:52·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 października 2017, 06:52
Znane powiedzenie mówi, że są samochody, ale są i Mercedesy. Można to nieco sparafrazować i powiedzieć, ze są sedany, kombi, SUV-y, ale są też coupe. Nowa klasa E w wersji coupe to jeżdżący dowód na to, że czasami naprawdę warto jeździć czymś mniej praktycznym (2 drzwi), ale tak obłędnym. Chyba mam swojego nowego faworyta, o którym do tej pory nawet nie myślałem.
Reklama.
Obiektywnie i subiektywnie rzecz biorąc ten samochód to arcydzieło. Jest tak piękny i sexowny, że gdyby auto kupowało się tylko emocjami, a nie pieniędzmi, właśnie siedziałbym w nim z laptopem na kolanach i pisał ten tekst. To ładniejsza, bardziej sportowa, choć mniej praktyczna, wersja nowej klasy E w sedanie, o której pisaliśmy tutaj. Jest nowocześnie, sportowo, a jednocześnie cały czas elegancko. Z początku aż ciężko oderwać wzrok. Linia auta jest wyrazista i mocno zakreślone, a sportowe akcenty sprawiają, że klasa E już nigdy nie będzie kojarzyć ci się z nudnym samochodem, dla taksówkarza.
Sam nie wiem, z której strony podoba mi się najbardziej. Z boku, gdzie widać jego idealnie zachowane proporcje i wdzięcznie opadającą linię dachu? Czy może z tyłu, gdzie czeka muskularny tył z dwoma „kominami”? A może jednak od przodu, gdzie zamontowano przedłużoną maskę z wybrzuszeniami, a pod nią reflektory, które podczas otwierania i zamykania samochodu podświetlają się na niebiesko co wygląda tak, że szczęka opada? Wrażenie potęguje nisko osadzony zderzak i obniżone zawieszenie, a obrazu dopełniają duże alufelgi, które może i łatwo porysować, ale w takim aucie po prostu muszą być… duże.
Tym samochodem będziesz wkurzał ludzi. Nie wolno generalizować, ale raczej nie licz na to, że wpuszczą cię, gdy nagle będziesz chciał zmienić pas. Prędzej możesz spodziewać się środkowego palca, o czym przekonałem się osobiście.
W środku tym razem wyjątkowo zacznę od tyłu. Bo choć drzwi są tylko z przodu, to wbrew pozorom z tyłu miejsca jest naprawdę dużo. To żadna malutka ciasna „kupeta”, ale E klasa z prawdziwego zdarzenia. Fotele same podsuwają się do przodu, jeśli chcesz wsiąść lub wysiąść z tylnej kanapy, a komfort jazdy jest taki, że pasażerowie nie będą musieli bić się o to, kto siedzi z przodu. Jeśli nie masz dziecka, któremu musisz montować z tyłu fotelik, E coupe jest dla ciebie. Aha, w razie czego masz jeszcze kawał sporego bagażnika.
Wykończenie jest zrobione tak, jak przyzwyczaił nas do tego Mercedes: bardzo dobrej jakości. Na uwagę zasługuje cała masa drewnianych elementów, które nie są żadną tanią imitacją, ale naprawdę elegancko wyglądającą mieszanką. Za każdym razem, gdy wsiadam do Mercedesa zapominam się także, że tutaj fotele reguluje się kilkoma przyciskami na drzwiach, a nie jak to ma miejsce zazwyczaj z boku fotela. Kawał deski rozdzielczej zajmuje jeden z najbardziej charakterystycznych dla nowej klasy E elementów: gigantyczny wyświetlacz złożony tak naprawdę z dwóch ekranów. To centrum dowodzenia z prawdziwego zdarzenia, gdzie w wysokiej jakości serwuje się nam wszystkie potrzebne (a także te mniej potrzebne) informacje. O dziwo, nie jest on dotykowy, obsługujemy go przyciskami na kierownicy lub pokrętłem i panelem pomiędzy przednimi fotelami.
Gadżetem jest oświetlenie ambient, które możemy dowolnie regulować i wybierać sobie kolor, w jakim jest oświetlone wnętrze naszego mercedesa. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to może jedynie do kierownicy, która po prostu jest… zwykła. Aha, pamiętajcie, że w nowych Mercedesach nie mamy zwykłej dźwigni do zmiany biegów. Tutaj zmieniacie je – jak na starych filmach – wajchą po prawej stronie kierownicy, czyli tym, gdzie zazwyczaj sterujecie wycieraczkami. Szybko się do tego przyzwyczaicie, ale uważajcie, bo odruchowo w trakcie jazdy może zdarzyć się wam, że przełączycie bieg na „neutralny”, myśląc, że włączacie wycieraczki.
Samochód, który tak wygląda w teorii zobowiązuje do wielu rzeczy. Jedną z nich jest odpowiednio wysoka moc. Potencjalni klienci mogą wybierać 7 wariantów silnikowych i napędowych. Testowany model to E400, co w tłumaczeniu oznacza ni mniej ni więcej „tyle, ile dała fabryka”. To najmocniejszy silnik benzynowy V6 o mocy 333 koni mechanicznych. Do pierwszej setki dolatuje po 5,3s, a prędkość maksymalna to 250 km/h. Choć producent deklaruje średnie spalanie w trybie mieszanym na poziomie 8,1-8,4l/100km, mi komputer pokładowy nie pokazywał mniej niż 15l. A przysięgam, że wcale nie jeździłem tak, jak mogłoby się wam wydawać.
To w ogóle ciekawe doświadczenie, bo wbrew pozorom Mercedes E coupe wcale nie prowokuje do szybkiej i agresywnej jazdy. Ba, jest wręcz odwrotnie. To samochód, którym po prostu chce się komfortowo płynąć przez kolejne kilometry i jechać nawet w wielotysięczną trasę. Nie przepadam za autami z napędem na tył, zwłaszcza w deszczowych czy zimowych warunkach. Na szczęśćcie tutaj czekał na mnie napęd 4MATIC, czyli na wszystkie koła, co – jak zawsze podkreślam - daje dużo większe poczucie pewności i bezpieczeństwa. Specjalnym pokrętło-przyciskiem możemy zmieniać charakter samochodu i dostosowywać, go do oczekiwań oraz warunków na drodze: eko, komfort, sport, sport+. Po nazwach łatwo domyślić się, do czego, która służy.
Silniki w Mercedesach E coupe zaczynają się już od 184KM (benzyna) i 194KM (diesel). Cenowo poruszamy się w widełkach od 203 tys. złotych w górę, ale jeśli liczysz, że za tyle kupisz sobie model, który cię zadowoli, grubo się mylisz. Dodatki i pakiety szybko podbiją jego cenę o kilkadziesiąt tysięcy. Model, który widzicie na zdjęciach to cennikowo od 316 tys. złotych, ale realnie ze wszystkimi „extrasami” ostateczna cena ma już czwórkę z przodu. Nadaje się do cywilnej jazdy, a jednocześnie pozwala poczuć trochę sportowego ducha. Zapewnia najbardziej dynamiczne wrażenia z jazdy i brzmi zadziornie, ale nie tak donośnie jak modele AMG.
Tutaj komfort i frajda z jazdy jest ważniejsza i bardziej odczuwalna niż potrzeba depnięcia do dechy. Dlatego też mniejsze jednostki silnikowe równie dobrze pozwolą czerpać radość z jazdy E coupe. Zwłaszcza, że Mercedes nie na darmo nazywa ten model swoim najbardziej zaawansowanym technologicznie dzieckiem. Mercedes klasy E w wersji coupe to doskonałe auto. 10/10 w mojej osobistej skali i przyznam się szczerze, że trochę na niego „zachorowałem”. Eleganckie, a jednocześnie sportowe. Piękne i komfortowe. Nie na darmo mówi się, że są samochody, ale są i Mercedesy.