Sędzia Łączewski wyznaje, że czuje na karku oddech ABW i twierdzi, że współczuje tym, którym kazano szukać na niego jakichś haków.
Sędzia Łączewski wyznaje, że czuje na karku oddech ABW i twierdzi, że współczuje tym, którym kazano szukać na niego jakichś haków. Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta

Sędzia Łączewski od chwili wydania wyroku na Mariusza Kamińskiego jest na celowniku zwolenników dobrej zmiany. Nieznani sprawcy odkręcają koła w jego samochodzie, strzelają do szyby pojazdu w wiatrówki, a już bardziej oficjalnie musi się zmagać z oskarżeniami o demonstrowanie poglądów politycznych i zarzutami o łapówkarstwo.

REKLAMA
Wojciech Łączewski ponad dwa lata temu nie wahał się przez wydaniem wyroku skazującego na Mariusza Kamińskiego. Wtedy jeszcze nie mógł wiedzieć, jak po tym wyroku będzie wyglądać jego życie. W wywiadzie udzielonym Kamilowi Sikorze z Wirtualnej Polski opowiada, jak przeciwnicy dobrej zmiany próbują się dziś na nim odegrać.
Zdarzały się przypadki odkręcania kół w jego samochodzie. Nieznani sprawcy ostrzeliwali szyby w jego aucie z wiatrówki. Łączewski przyznaje, że do dziś nie wiadomo, kto pociągał za spust, choć w jego przekonaniu policja nie przykłada należytych starań w kierunku wykrycia sprawców. Jego zdaniem, istnieje wręcz obawa, że sędzia zostanie oskarżony o składanie fałszywych zeznań. – Prokuratura nie wykonała żadnych czynności, by złapać sprawców tych przestępstw, które zgłaszałem. Więc po umorzeniu tych spraw mogą mi zarzucić składanie zawiadomień o przestępstwach, których nie było – mówi Łączewski.
Do tego sędzia musi się zmagać z oskarżeniami o przyjęcie 7 tysięcy złotych łapówki. Prokuratura w Opolu prowadzi śledztwo w sprawie ujawnienia tajemnicy. Jakiej? Tego sędzia nie wie, przyznaje tylko, że czuje w tym wszystkim oddech Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. – Współczuję tym, którzy ciągle próbują coś na mnie znaleźć – mówi w wywiadzie Wojciech Łączewski.
Łączewski zasłynął nie tylko jako ten, który skazał Kamińskiego. Ma opinię propaństwowca. Nie boi się zasądzić wysokiego wyroku, gdy uważa, że kara przyniesie spodziewany skutek. Dał się poznać jako ten, który skazał kibiców Legii za głoszenie haseł antysemickich. Karą były prace społeczne i obowiązek obejrzenia filmu "Cud purymowy". Opowiada on historię przemiany kibola, który dowiedział się, że jest Żydem.
źródło: wp.pl