Premier Beata Szydło ma utrzymać stanowisko. Zmiany personalne w rządzie będą miały miejsce w połowie listopada. Takie informacje podał w rozmowie z Radiem Kraków wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Najważniejsze pytanie w rozmowie dotyczyło losu premier Beaty Szydło, o której dymisji media spekulują od tygodni. – Sama pani premier utrzyma stanowisko – powiedział Ryszard Terlecki.
Terlecki zapytany o zmiany w Ministerstwie Zdrowia nie chciał odpowiedzieć wprost. Wiemy tylko, że w najbliższych dniach kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości spotka się w tej sprawie w Warszawie. – Zobaczymy. Nie chcę przesądzać dzisiaj. Nie powiem czego dotyczą zmiany, nie wskażę też skali. Zobaczymy. W najbliższych dniach kierownictwo PiS spotka się w Warszawie. Będziemy myśleć jak powinna wyglądać rekonstrukcja – powiedział w rozmowie z Radiem Kraków.
Terlecki pytany o inne nazwiska typowane w mediach: minister Streżyńską, ministra Waszczykowskiego, również nie podał konkretów. Jak powiedział, pewniaków nie ma i trzeba poczekać na decyzję premier Beaty Szydło.
Plotki o dymisji Beaty Szydło miały miejsce w mediach od tygodni. Polityk bliski Beacie Szydło powiedział "Faktowi", że szefowa rządu wie już, kto stoi za wypuszczeniem plotek. Głowy Szydło mają chcieć przede wszystkim ludzie tzw. Zakonu Porozumienia Centrum, czyli najbardziej zaufani współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego, wicepremier Mateusz Morawiecki obdarzony przez Kaczyńskiego wielką władzą oraz Jarosław Gowin, który sam ma duże ambicje, a za Szydło nie przepada.
Jej przeciwnicy mieli przystąpić do zmasowanego ataku. Premier nie mogła dłużej czekać i postanowiła przejść do kontrofensywy. Z informacji dziennika wynika, że Beatę Szydło zdenerwowały kolejne plotki o jej rychłej dymisji.
Jeden jej współpracowników twierdzi, że Szydło powiedziała, iż "musimy coś z tym zrobić". W tym celu miała naprędce przełożyć rozmowę dla TVN24 na bliższy termin po tym jak w mediach ukazały się informacje, że na stanowisku premiera ma ją zastąpić Jarosław Kaczyński. Premier uspokajała w niej, że nie ma mowy o dymisji.