
Premier Szydło została wyróżniona przez magazyn "Forbes", w czwartek żyło tym pół Polski. Znalazła się na 10. miejscu wśród najbardziej wpływowych kobiet w polityce i zajęła 31. miejsce w wśród 100 najbardziej wpływowych kobiet świata. To wystarczyło, by część narodu ogarnął samozachwyt. Znalazł się wręcz koronny argument, by wreszcie nazywać ją Żelazną Damą. "Już dawno tak Ją nazwałem. Teraz tylko zaczyna się to potwierdzać" – komentuje jeden z internautów.
Ale teraz, po ogłoszeniu listy "Forbes" Żelazna Dama na nowo odżyła. "Nasza #ŻelaznaDama w #TOP10 najbardziej wpływowych kobiet świata", "Jest moc , jest siła, jest Premier pani Beata Szydło, która stała się polską "żelazną damą". Politykiem rozpoznawalnym na całym świecie" – komentują internauci.
"Wydarzenie to określano mianem historycznego – pierwszy raz bowiem, w całej historii wzajemnych stosunków, zdarzyło się, aby szef brytyjskiego rządu przybył z wizytą do Polski. Poza spotkaniami z przedstawicielami władz –m.in. z premierem Mieczysławem Rakowskim i z I sekretarzem KC PZPR gen. Wojciechem Jaruzelskim premier Thatcher spotkała się także z prymasem Polski – kard. Józefem Glempem oraz w Gdańsku z Lechem Wałęsą. To ostatnie spotkanie nie zostało uwzględnione w oficjalnym programie wizyty (zostało enigmatycznie opisane jako „pogram prywatny”)". Czytaj więcej
Zwolennicy obecnych rządów niemal w każdym geście premier Szydło dopatrują się cech "żelaznej damy". Albo w zagranicznych komentarzach, które natychmiast rzucają ich w kierunku takich porównań. Gdy parę dni temu francuskie media zaczęły pisać o prezydencie Macronie, że nie ma w kraju przeciwników na swoją miarę, ale na zewnątrz tak, w postaci premier Polski, prawicowa sieć oszalała. "Pani Premier Beata Szydło jest prawdziwą "żelazną damą" – zaraz komentowano.
