Krzysztof Ibisz znów będzie zadawać pytania i rozdawać pieniądze. Nie robił tego od 10 lat. Powraca w teleturnieju, który jest nowością w polskiej telewizji. Nagrodą główną w "Jokerze" jest 50 tysięcy złotych.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Teleturniej „Joker” jest emitowany na antenie Super Polsat od poniedziałku do czwartku o 20:00. Rozmawiamy z jego gospodarzem, Krzysztofem Ibiszem m. in. o wielkim powrocie i podobieństwach programu do konkurencyjnych "Milionerów".
Tęsknił pan za teleturniejami? Dlaczego właściwie przestał pan je prowadzić?
Jest wiele odpowiedzi, miałem dużo nowych pomysłów i wyzwań, chociażby nowy wtedy format, który zaczynałem prowadzić, a doczekał się aż 6 edycji, czyli "Jak oni śpiewają". Wróciłem także na scenę teatralna - zagrałem w kilku przedstawieniach, prowadziłem dwa talk-showy: "Zrozumieć kobietę" i "Demakijaż". Ale trzeba też jasno powiedzieć, że teleturnieje jako główny motor czy dźwignia rozrywki na chwilę pojechały na urlop.
Czasami odpoczynek przy jednym gatunku, który się bardzo kochało, powoduje, że wraca się z podwojoną energią i siłą, ze świeżością. Wszystko ma swój żywot i w pewnym momencie należy po prostu przerwać formułę, która się zwyczajnie wyczerpuje. Trzeba wprowadzić coś nowego. Niewiele jest przykładów programów na świecie, które bez zmian funkcjonują przez długie lata.
Jak przez te 10 lat zmienił się rynek teleturniejów? To przecież szmat czasu, jeśli chodzi o przemysł rozrywkowy. Jakie są teraz oczekiwania widzów? Dlaczego teleturnieje znów są na topie?
Teleturniej to wielki generator emocji zarówno u widza, jak i uczestnika. Tego samego będzie oczekiwać widownia również za kolejne 10 czy 20 lat. Zmienia się oprawa, technologia i mobilność. Proszę zwrócić uwagę na dostępność, którą zyskaliśmy dzięki smartfonom. Istnieje możliwość współuczestniczenia, dzięki różnym aplikacjom. Ten gatunek znowu jest na topie, ponieważ co pewien czas ludzie chcą innego contentu. Widzowie lubią wracać do tego co było, tylko w nowocześniejszej formie.
Jak już wspomnieliśmy - moda na teleturnieje powróciła. Widać to po tym, jak ludzie komentują w internecie pytania z innych programów. Myśli pan, że „Joker” też będzie żywo komentowany w sieci i spodoba się widzom?
Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Tu chciałbym od razu powiedzieć, czym ten teleturniej różni się od innych. To jest format bardzo ciepły, pozytywny i przyjazny zarówno dla graczy, jak i dla widzów. Tutaj z ekranu po prostu wieje dobry wiatr, dobra energia. Poza tym uczestnicy nie są tylko przedstawionymi z imienia i nazwiska ludźmi, którzy zestresowani znaleźli się w studio. Poznajemy naszych graczy, przyglądamy się ich życiu, znamy ich radości i smutki, generalnie jesteśmy bardzo blisko naszych bohaterów.
Na czym jeszcze polega siła „Jokera”? Czego mamy się spodziewać?
Jest kilka mocnych stron, ale chyba najważniejszą są doskonale dobrani, budzący emocje, bardzo ciekawi, wyłonieni z wieloetapowych castingów uczestnicy. Mamy też świetnie skonstruowane pytania z dziesiątek dziedzin, tempo, super grafikę, dobra muzykę, entuzjastyczną widownię oraz nowoczesne, dobrze przygotowane studio. Moim zdaniem także prowadzący jakoś daje radę (śmiech).
Zasady "Jokera":
50 tysięcy złotych wygra uczestnik, który odpowie na wszystkie 10 pytań z wiedzy ogólnej. Do każdego z nich, uczestnik uzyskuje 4
warianty odpowiedzi. Dodatkowo, osoba biorąca udział w programie otrzymuje wsparcie w postaci 7 tytułowych „Jokerów”, które służą do eliminacji niepoprawnych wariantów odpowiedzi. Uczestnik posiada także Jokera specjalnego w postaci osoby towarzyszącej, z którą uczestnik przybył do studia.
Niepoprawna odpowiedź nie kończy gry uczestnika, ale skutkuje utratą 3 Jokerów, a jeżeli uczestnik
już ich nie posiada - traci wtedy 3 stopnie na tabeli wygranej. Rozgrywka po utracie lub wykorzystaniu
Jokerów będzie zdecydowanie trudniejsza, a jest o co walczyć.
Czytając zasady, przypominają mi trochę te z „Milionerów”. Czym "Joker" będzie różnił od tej konkurencji i innych teleturniejów?
Nie jest mroczny. Joker to teleturniej pozytywny, emanuje dobrą energią, jednocześnie pozostawiając wielkie emocje. My z uśmiechem dajemy ludziom pieniądze. Nie budujemy napięcia z myślą, że ktoś przegrał i załamany wraca do domu... Koncentrujemy się na pozytywnych stronach tej przygody, na dobrych emocjach, których dziś bardzo brakuje, z czym się chyba każdy zgodzi.
Super Polsat przygotowuje go na podstawie francuskiego formatu. Jak tam ten teleturniej się przyjął?
Przyjął się znakomicie, wszędzie gdzie był realizowany. Na pewno nie zdecydowalibyśmy się na format, który gdzieś by narozrabiał. Naszą ambicją jest podobnie jak to się dzieje z "Tańcem z Gwiazdami" – zrobić jedną z najlepszych edycji na świecie.
Praca przy nagrywaniu odcinków wre. Jak sobie radzą uczestnicy? Jakie ma pan wrażenia?
Na początku się denerwują . Stres, konkurencja, przebywanie w studio... Oczywiście to są te emocje, jakich należy się spodziewać u ludzi nie związanych zawodowo z mediami. Po pierwszych dobrych odpowiedziach są już prawie zupełnie nie spięci, trema odchodzi I padają wysokie wygrane, w tym te największe.
Czy jako prowadzący widzi pan różnicę między Krzysztofem Ibiszem z teraz a Krzysztofem Ibiszem z "Awantury o Kasę" czy "Rosyjskiej Ruletki"? Czy nie ma różnicy i widzowie znów zobaczą na ekranach osobę, którą uwielbiali?
Krzysztof Ibisz 8 lat temu, kiedy kończył "Grę w ciemno", na pewno był inny niż Krzysztof Ibisz w "Jokerze". Wszyscy się zmieniamy, nabywamy doświadczenia, uczymy się, technologia się zmienia. Ale najważniejsze pozostało - jestem pasjonatem swojej pracy i po prostu lubię ludzi.