
Choć listopad zazwyczaj jest miesiącem deszczowym, to na rynku peleryn jest to już czas po sezonie. Ludzie noszą ciepłe kurtki z kapturami lub parasol mają stale przy sobie – peleryna im niepotrzebna. Co innego wiosną i latem, gdy jest cieplej. Wtedy, gdy lunie, foliowa ochrona jest jak znalazł. Tak głosi hasło reklamowe firmy Ludwika Dziedzica z Zakopanego: "Lepiej nosić niż się prosić". Latem przy sobie taką pelerynę od pana Ludwika miał prezes PiS. No i się zaczęło... Teraz patriotyczną pelerynę do swojego papierowego wydania dołącza "Gazeta Polska", ale to nie jest oryginalny produkt z Zakopanego. To dzieło konkurencji pana Ludwika.
Jarosław Kaczyński w towarzystwie m.in. Joachima Brudzińskiego zdobył szczyt góry Koziarz (943 metry n.p.m.) w Beskidzie Sądeckim. Sierpniowa aura nie rozpieszczała, ale towarzystwo nie zmokło – na górę męska wyprawa weszła w biało-czerwonych pelerynach z orłem na piersi. Joachim Brudziński wprawdzie bez, ale wytłumaczył się, że swoją peleryną podzielił się z jednym z uczestników wycieczki, księdzem Zdzisławem Tokarczykiem, zakonnikiem znanym m.in. z miesięcznic smoleńskich.
Z okazji Święta Niepodległości prawicowa "Gazeta Polska" postanowiła iść za ciosem, dodając do wydania gazety patriotyczną pelerynę (nie w całej Polsce – jedynie w kioskach w Warszawie i okolicach) – taki gadżet na 11 listopada. Ale to nie są te same peleryny, jakie miał na sobie prezes PiS.
– W tej chwili mam tylko dwa zamówienia do realizacji. Poza tym cisza – przyznaje. Ale to nie oznacza, że w zakopiańskim zakładzie praca stanęła. Wręcz przeciwnie – maszyny wciąż chodzą pełną parą.
Muszę zapasy robić, bo nie wiadomo, co na wiosnę będzie. Zawsze robiłem na zapas jakieś 15-20 tys. sztuk. Różne, nie tylko biało-czerwone. Mamy też wielobarwne. Idzie to na półki i czeka na zamówienia. Jak jest jakaś duża impreza sportowa, to wtedy one się sprzedają. Ale ponieważ tak się stało, że prezes założył naszą pelerynę, to w ciągu dwóch tygodni poszły nam wszystkie zapasy, jakie mieliśmy z pięciu lat. Zalegało nam jeszcze parę tysięcy sztuk peleryn, które zrobiliśmy na Euro 2012! I wszystko poszło!
Nie obawia się przy tym procesu, że taka narodowa peleryna może być uznana za profanację flagi i godła. Jedną już taką sprawę przed sądem miał – wytoczyła mu osoba oburzona tym, że narodowe symbole umieścił na folii chroniącej przed deszczem i przegrała. Zakopiański przedsiębiorca najbardziej czeka na letnie skoki narciarskie na Igielicie – wtedy zawsze pod Tatry przyjeżdża wielu kibiców, którzy chcą dopingować zawodników w narodowych barwach. I niemal zawsze pada deszcz.
