
Reklama.
25-letni Igor Stachowiak poniósł śmierć na komisariacie policji po tym, jak został zatrzymany w 2016 roku na wrocławskim rynku. Według funkcjonariuszy, mężczyzna był na komisariacie agresywny i dlatego musieli użyć paralizatora. Wkrótce potem Stachowiak stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł.
Po śmierci Stachowiaka na komisariacie Krzysztof Niziołek, który pełnił funkcję zastępcy komendanta wojewódzkiego policji, został odwołany. Teraz, jak informuje dziennik "Fakt", został wiceprezesem w miejskiej spółce. Chodzi konkretnie o Zakład Usług Komunalnych w Strzegomiu w województwie dolnośląskim. Według relacji "Faktu", został powołany na stanowisko bez konkursu. Nie miał wcześniej nic wspólnego z wywozem śmieci, odśnieżaniem dróg czy zarządzaniem cmentarzami, informuje "Fakt". Jego atutem miały za to być dobre układy z samorządowcami.
– Teraz nie dali mu zginąć – powiedział dziennikowi człowiek znający kulisy nominacji Niziołka. Obecnie Niziołek przebywa na policyjnej emeryturze. Jego dochody mogą powiększyć się o wynagrodzenie rzędu 10 tys. zł brutto. Takie bowiem zarobki miał według ustaleń "Faktu" na stanowisku poprzednik Niziołka.
"Fakt" poprosił o komentarz szefa rady nadzorczej ZUK Henryka Rataja. Odpowiedź miała być arogancka. Rataj miał powiedzieć, że nie interesuje go, że nowy wiceprezes zostal zdymisjonowany w związku ze śmiercią Stachowiaka na komisariacie.
źródło: "Fakt"