
Pielęgniarki, lekarze, budowlańcy – o tym mówi się głośno. W Wielkiej Brytanii coraz bardziej brakuje wykwalifikowanych pracowników, a po Brexicie może być jeszcze gorzej i to w wielu sektorach. Właśnie na alarm biją artyści, że nawet teatry mogą ucierpieć z powodu braku pracowników z UE. Sadownicy, że na krzakach zostały zgniłe owoce, bo nie miał ich kto zebrać. Nawet restauratorzy, że nie mogą znaleźć fachowców do pracy. W Wielkiej Brytanii ma brakować też kierowców.
Polska firma księgowa, która jednocześnie prowadzi rekrutację kierowców. Dawid Dworzyński-Pociej reaguje natychmiast. – Mamy duże braki kadrowe. Brakuje nam ludzi do pracy. Wcześniej mogliśmy przebierać, dziś mamy problem. Zarówno duże firmy sieciowe, jak i te małe, nie mają ludzi – mówi naTemat. Jego firma nie zatrudnia tylko Polaków. Zatrudnia też Bułgarów, Węgrów, wszystkich. I nagle okazuje się, że nie ma skąd ich brać. Mówi, że słyszał dane, że w całej Wielkiej Brytanii ma brakować nawet 100 tysięcy kierowców.
Inne branże? – Słyszałam, że sadowników brakuje, bo owoce nie zostały zebrane. Mówi się, że może zabraknąć lekarzy, już są spore niedobory. Sami pisaliśmy o tym, że nauczyciele akademiccy zamierzają wyjechać. Mówi się, że zaczyna brakować pracowników wykwalifikowanych, na których wcześniej był popyt – kierowców, spawaczy, budowlańców. Każda branża, po kolei, odczuwa niepokój, co będzie, jeśli nagle zmniejszy się imigracja z Europy Środkowo-Wschodniej – przyznaje w rozmowie z naTemat Katarzyna Kozak z portalu Moja Wyspa.
"Kolejna grupa zawodowa zapowiada masowe wyjazdy z UK w związku z Brexitem. Tym razem to wykładowcy akademiccy i nauczyciele. Jedna trzecia nauczycieli i wykładowców – głównie tych uczących języków oraz nauk ekonomicznych – rozważa wyjazd z Wielkiej Brytanii. Chodzi rzecz jasna o imigrantów z krajów UE. To właśnie oni nie mają pewności, jak ich życie w UK będzie wyglądało po Brexicie". Czytaj więcej
Z pewnym zdumieniem czytam, że nawet brytyjska federacja skupiające środowiska kulturalno-artystyczne i reprezentująca ponad 1000 z nich (Creative Industries Federation) wydała właśnie oświadczenie, w którym wyraża niepokój z powodu kryzysu pracowników na swoim rynku, przed którym stoi po Brexicie. Boi się wręcz katastrofalnej utraty talentów.
Katarzyna Kozak przyznaje, że media i różne organizacje eksperckie od miesięcy przedstawiają czarne wizje tego, co może być po Brexicie w związku z przewidywanym exodusem imigrantów. I nie wszystko musi się spełnić, gdyż rząd wyszedł ostatnio z propozycjami dla imigrantów, które – jej zdaniem – na razie nie wyglądają źle. Chodzi o to, że mogliby się starać o status osiedleńczy. Premier Theresa May zwróciła się też z apelem do Polaków.
Odnoszę wrażenie, że patrząc na to się dzieje społeczeństwo dziś w kwestii Brexitu zagłosowałoby zupełnie inaczej. Bo faktycznie, jeśli spełni się wizja Davida Camerona, by ograniczyć imigrację do kilkudziesięciu tysięcy, to rynek pracy może boleśnie to odczuć Spotkałam się też z informacjami o tym, jak może ucierpieć handel. Jeśli kierowcy wyjadą, dotknie to całą sferę zamówień i logistyki. To z kolei może przełożyć się na podwyżki cen.
Nie wszystko musi się sprawdzić. Nie w każdym przypadku przyczyną muszą być imigranci, choć media właśnie ten wątek mocno wybijają na plan pierwszy. Trend z brakiem wykwalifikowanych pracowników nie dotyczy przecież tylko Wielkiej Brytanii.
