
Przymierzanie ubrań w sklepowej przymierzalni ma w sobie coś z ekshibicjonizmu. Niby stoi się za kotarą, niby jest intymnie, a jednak od czasu do czasu można dostrzec wścibskie spojrzenia. Zwłaszcza kiedy wychodzi się w przymierzanych ciuchach, by obejrzeć się z szerszej perspektywy. Skrępowanie potęguje fakt męskich oczu, które do przymierzalni zawędrowały wraz z partnerką. Lub damskich, które srogim spojrzeniem oceniają spodnie chłopaka. Trudno więc uwierzyć, że znana marka modowa zdecydowała właśnie o wprowadzeniu jednej przymierzalni dla wszystkich płci.
REKLAMA
Decyzja o zniesieniu podziału w przymierzalniach Topshopu została podjęta, kiedy Travis Albanza – artystka – performancerka, która jest transseksualistą, chciała przymierzyć sukienkę. Ponieważ czuje się kobietą, skierowała się do damskiej przymierzalni. Niestety obsługa sklepu przekierowała ją do męskiej części. Albanza całe zdarzenie opisała na Twitterze, zaznaczając, że marka naraża klientów na szykanowanie:
Pod wpisem artystki, w komentarzu, odpowiedział Topshop, który zapewnił o zmianie swojej polityki w kwestii przymierzalni. Informację tę potwierdził rzecznik prasowy marki, informując, że odtąd wszystkie będą neutralne płciowo.
Kiedy sytuacja kryzysowa wydawała się zażegnana, pierwsze słowa krytyki nadeszły ze strony założycielki organizacji Transgender - Stephanie Davies-Arai, która przypomniała, że największą grupą klientów Topshopu są nastolatki i młode kobiety. Fala krytyki popłynęła również ze strony rodziców, którzy uznali, że obecność w jednej przestrzeni nastoletnich dziewczynek i dorosłych mężczyzn, to raj dla pedofili. Również mężczyźni mogą czuć się skrępowani, kiedy kobiety będą naruszały ich prywatność.
Decyzja marki wydaje się kontrowersyjna, zwłaszcza kiedy kabiny są niedostosowane do neutralnych płciowo przymierzalni. Obecnie w sklepach większości marek, nie tylko Topshopu, zamiast pokoi z sufitem, funkcjonują boksy przesłonięte są kotarą, co do szczelności której można mieć sporo zastrzeżeń.
Źródło: harpersbazaar.com
