Wystarczyło jedno zdjęcie zamieszczone przez dziadka na Twitterze, by Monika Miller stała się gwiazdą. Teraz wygląda na to, że wnuczka byłego premiera planuje dalszą karierę. Udzieliła wywiadu, w którym opowiada, jak przez kilka miesięcy zmagała się z bulimią.
Wywiad z Moniką Miller pojawił się na vlogu Pauli Rodak, dziennikarki zajmującej się show biznesem. Wnuczka Leszka Millera pytana jest m.in. o zdjęcie, które zamieścił na Twitterze jej dziadek, a które spowodowało, że zainteresowały się nią media. Jak podkreśliła, stało się to "przez przypadek" i nie spodziewała się takiego szumu wokół jej osoby. Dodała, że jest bardzo nieśmiała i nie może oswoić się z popularnością.
– Byłam skołowana, troszkę przestraszona, to było takie wybudzenie lodowatą wodą, że jeszcze nie wiem co się dzieje, w ogóle o co chodzi, jak to się stało. I te hejty mnie też tak troszkę rozruszyły, byłam taka na skraju rozpaczy. Zawsze byłam bardzo wstydliwa, nie chciałam w ogóle zwracać na siebie uwagi, ale tatuaże były silniejsze niż to i po prostu jakoś się przełamałam – mówiła.
Widać jednak, że Monika Miller liczy na rozwój kariery. Chce kontynuować przygodę z modelingiem, zadeklarowała, że nie miała by nic przeciwko wzięciu udziału w "Tańcu z Gwiazdami". Będzie również blogowała.
Fragment wywiadu dotyczył problemów dziewczyny. Po raz pierwszy opowiedziała o tym, jak zmagała się z bulimią. – Miałam duże problemy z tym wcześniej. Byłam okrąglejsza. Jak dziewczyna jest troszkę bardziej okrągła to mogą paść komentarze typu świnia, krowa i to jednak zostaje – stwierdziła.
– Kiedy byłam w takim najgorszym momencie, miałam jakieś przejścia z byłym chłopakiem, wpadłam w bulimię. Miałam z tym bardzo duży problem przez parę miesięcy. Ale w wyjściu z tej sytuacji pomogło mi poznanie nowego chłopaka. To było takie uczenie się kochania siebie samego od nowa – dodała. Zaznaczyła, że gdyby nie chłopak, jej historia mogłaby się skończyć tragicznie.