Byli premierzy przyznają, że
funkcja szefa rządu wymaga dobrej kondycji, bo to ogromny wysiłek, także fizyczny. – Moje doświadczenie z tego okresu to około szesnastu godzin pracy w ciągu dnia. W tym czasie codziennie zmieniały się dwie sekretarki i dwie ekipy BOR-u, bo mieli wyznaczone godziny pracy. Pracy jest bardzo dużo. Do tego dochodzą wizyty zagraniczne, częste podróże też po Polsce, spotkania, przygotowywanie się do posiedzeń rządu z każdej dziedziny, którą ma przydzielony minister. Nie ma co ukrywać, że to harówka – mówi Włodzimierz Cimoszewicz.