
Rządzący zakładali, że w związku z obniżeniem wieku emerytalnego do końca 2017 roku na emeryturę odejdzie 331 tys. osób. Pomylili się. Ten pułap już teraz został przekroczony, a do grudnia na emeryturę może przejść nawet 410 tys. osób – pisze "Gazeta Wyborcza".
REKLAMA
Od 1 października obowiązuje nowy wiek emerytalny. Kobiety mogą odejść na emeryturę w wieku 60 lat, a mężczyźni po ukończeniu 65. roku życia. Zainteresowani mogą składać odpowiednie wnioski od 1 września. Jak się okazuje, ZUS jest dosłownie zasypywany wnioskami. Według "GW" do środy 22 listopada spłynęło ich ponad 332 tys., czyli więcej, niż zakładali rządzący.
Co to oznacza? ZUS i rząd zakładali, że obniżenie wieku emerytalnego będzie kosztować 55 mld zł w ciągu pięciu lat. Teraz koszty wzrosną, choć nie wiadomo dokładnie, o ile. Może nawet o kilka miliardów.
"Można więc przypuszczać, że rząd w poszukiwaniu pieniędzy zlikwiduje limit składek na ZUS dla osób z zarobkami powyżej 10 tys zł" – czytamy w "Gazecie Wyborczej". Cytowany przez nią ekspert sugeruje też przeniesienie wszystkich pieniędzy z OFE do zarządzonego przez ZUS Funduszu Rezerwy Demograficznej.
Wiadomo również, że emerytury będą niskie. Wśród tych, którzy wysłali wnioski o przejście na emeryturę, 60 proc. stanowią kobiety. Średnia emerytura Polek wynosi zaledwie 1639 zł brutto (około 1350 na rękę) i jest niższa od przeciętnej emerytury mężczyzn o ponad 1100 zł brutto.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"