
Pierwsze co przychodzi na myśl, to oczywiście nieodżałowana Telewizja Polska. Media co chwilę cisną paszkwile na stację kierowaną przez Jacka Kurskiego, ale jednak coś jest na rzeczy. Po pierwsze na łeb na szyję spada oglądalność. I to nie wina krytyki, bo ludzie wbrew pozorom mają własny rozum! Odchodzą od TVP, bo nie ma tam nic ciekawego w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Bo oczywiście takie "perełki" jak "Imieniny Pana Janka" są interesujące, ale raczej z naukowego punktu widzenia. Niektórzy panowie - jak właśnie Jan Pietrzak czy Andrzej Rosiewicz - powinni iść na zasłużoną emeryturę. Przykro mi to pisać, ale wypaliliście się.
Formuła kabareciarza stojącego samotnie na scenie i prawiącego równocześnie śmieszne i miażdżące monologi przywędrowała do nas zza oceanu. Na początku było "HBO na stojaka" z humorem raczej niewysokich lotów. Teraz jednak polski stand-up przeżywa rozkwit. Nie zobaczymy tego w telewizji z racji kontrowersyjnych tematów i dużej dawki wulgaryzmów. Stand-uperzy nie przebierają w słowach i śmieją się nie tylko z polityków, ale przede wszystkim z nas Polaków, naszych zwyczajów, życia seksualnego i... z siebie samych (a to sztuka!). Robią to bez znanej z telewizji przaśności i też nie jest to może, aż tak bardzo inteligentny i ambitny humor, jednak robią to szczerze, do bólu prawdziwie, trochę chamsko – tak jak ktoś, kto opowiada anegdotkę na imprezie. Byłem kilka lat temu na "Stand-upie bez cenzury" Abelarda Gizy i spółki i śmiałem się do rozpuku, choć trochę nie jestem z tego dumny, bo np. Kacper Ruciński zastanawiał się czy masturbacja przy filmie porno z inną niż aktorką niż ta ulubiona to zdrada.
Kolejna sprawa to seriale i znów przenosimy się myślami do przeszłości i wspominamy sobie naprawdę złoty okres: wyszukany humor w "13-tym posterunku" i"Świecie według kiepskich" czy taki familijny: w "Rodzinie zastępczej" i "Miodowych latach". To się kiedyś naprawdę dobrze oglądało i analizowało ze znajomymi. Co się więc stało? Poniekąd podobna sytuacja jak z filmami: lubimy łzawe opery mydlane o zwykłych ludziach jak i tych z wyższych sfer. Tak było już z "Dynastią" czy "Modą na sukces" i tak pozostało z "M jak Miłość", "Klanem", "Na dobre i na złe", "Na wspólnej" i tak na razie pozostanie patrząc na aktualne trendy i popularność tych mizernych produkcji. Fenomenu "Rancza" nie rozumiem, ale z drugiej strony polskie kabarety to też fenomen.
Oaza rozrywki jak wiadomo mieści się w Stanach Zjednoczonych. Tak, powstaje tam dużo popkulturowego badziewia, ale nikt nie zaprzeczy, że i dobrych i śmiesznych produkcji. O filmach i serialach była mowa. Wróćmy jednak do naszych kochanych kabaretów i telewizyjnych show. Uważam, że jednym z najwybitniejszych wytworów USA jest seria "Whose Line Is It Anyway?". To absolutne arcydzieło branży rozrywkowej. Ot, kilku komików spotyka się i wykonuje improwizowane skecze. Jednak sposób w jaki to robią... padam na kolana i oddaje pokłony. Odcinki można oglądać po kilka razy, bohaterowie wzbudzają ogromny szacunek i sympatię widza, ale potrzebny jest do tego talent. U nas próbowano to przemycić z opłakanym skutkiem w postaci "I kto to mówi?" - na szczęście szybko zostało zdjęte z anteny.
Gdy wyłączymy telewizor i ominiemy kina szerokim łukiem, pozostanie nam internet. "Śmieszki" są bardzo płodne, ale trudno wyławiać "złoto" wśród ogromnego ścieku słabych memów i quasi-zabawnych obrazków ze stron takich jak Kwejk, Komixxy, Demotywatory, czy Repostuj. Czasem coś pojawi się tam zabawnego czy na Facebooku lub Wykopie jednak to zazwyczaj wyjątki, wybryki sieciowej natury, ewentualnie pasty, ale to bardziej "literatura". Mamy jeszcze YouTube, a tam znienawidzonych/ukochanych youtuberów, którzy są kontrą dla kabareciarzy. Większość jednak to "artyści jednego przeboju jak np. SA Wardęga i jego pies-pająk. Brakuje jednak więcej tych śmiesznych pranksterów pokroju Remi Gaillarda. Abstrachuje już się skończyli, Dem ma wzloty i upadki, ale dalej potrafi rozbawić swym niestandardowym poczuciem humoru, jedynie Człowiek Warga jeszcze daje radę, ale taka formuła powoli się kończy. I znów trzeba będzie wrócić do polskiej klasyki.