Robert Biedroń przez trzy lata spędził poza Słupskiem siedem miesięcy.
Robert Biedroń przez trzy lata spędził poza Słupskiem siedem miesięcy. Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta

Robert Biedroń to jeden z najpopularniejszych polskich lewicowych polityków, ma również opinię dobrego gospodarza w Słupsku. Jednak jak podaje "Newsweek", były poseł męczy się w niewielkim mieście. Chętnie wyjeżdża, a władzę w mieście de facto oddał współpracownikom.

REKLAMA
– Biedroń jest bardzo sympatyczny, bystry i mądry, ale on się tutaj męczy. W Słupsku życie towarzyskie kończy się wraz z zamknięciem sklepów. A on jest przyzwyczajony do wielkiego świata, ciągnie go do parlamentu – mówi w rozmowie z tygodnikiem Beata Chrzanowska z PO, przewodnicząca rady miasta. – Co z tego, że on jest popularny, jak dla miasta niewiele z tego wynika – dodaje.
Robert Biedroń ma już za sobą trzy lata jako prezydent Słupska. I choć notowania ma bardzo wysokie i zapewnia, że będzie się ubiegać o reelekcję, w samym Słupsku wątpliwości narastają.
Niezrozumienie budzą przede wszystkim jego służbowe wyjazdy. Przez trzy lata polityk spędził w delegacjach dokładnie 206 dni. Jeździ nie tylko po Polsce, ale i za granicę. Sam prezydent broni się, że na tych wyjazdach załatwia sprawy dla miasta – choćby rządowe dotacje.
Mimo wszystko Biedroń ma na koncie też wiele sukcesów. Znacząco zmniejszył zadłużenie miasta, a – jak pisaliśmy w naTemat – jego wrześniowa akcja w miejskich szkołach wywołała aplauz w całej Polsce. Wystarczyło, żeby przy wejściu do miejskich szkół zawisła preambuła do konstytucji.
źródło: "Newsweek"