Jakub Dymek odpowiada na zarzuty z "Codziennika feministycznego".
Jakub Dymek odpowiada na zarzuty z "Codziennika feministycznego". Fot. Facebook.com / Jakub Dymek

"W tej sprawie nie mam nic do powiedzenia. Zajmuje się nią mój prawnik" – tylko tyle powiedział w rozmowie z naTemat Jakub Dymek zaraz po publikacji "Codziennika feministycznego". Po paru godzinach od wybuchu seks-skandalu publicysta "Krytyki politycznej" uznał, że powiedzieć coś jednak powinien. Zapewnia, że jest niewinny i dowodzi, że to nie on jest sprawcą lecz ofiarą.

REKLAMA
"Jest znany z licznych przypadków napastowania seksualnego, przekraczania granic, obłapiania, chamskich, słownych zaczepek, które być może jego prawicowi koledzy uznaliby za końskie zaloty. (...) Zdarzało mu się macać ukradkiem kobiety, gdy jego partnerka na chwilę odwracała spojrzenie. (...) na widok kobiet reaguje słowami 'będzie ruchane'" – tak o publicyście "Krytyki politycznej" piszą kobiety w tekście zatytułowanym "Papierowi feminiści. O hipokryzji na lewicy i nowych twarzach polskiego #MeToo". Jednak i tak – to co powyżej, to wciąż "słabe" zarzuty wobec tej historii:

(...) Niestety, nie mógł się opanować. Zostałam zgwałcona. Okazałam niechęć i wielokrotnie prosiłam, by przestał – nie chciałam, żeby nasz pierwszy seks wyglądał w ten sposób. Reagował na to poirytowaniem, zwrócił mi uwagę, że "mogłabym zacząć być zadowolona". Nie chciałam go wtedy obwiniać. Myślałam, że może to tak z rozpędu, z głupoty.

Jakiś czas później przeprosił mnie za to, używając słowa "gwałt". Ja sama do tamtej pory nie umiałam tego nazwać. Wypomniałam mu to później jeden jedyny raz, podczas kłótni. Wyśmiał mnie. Dziś robi ze mnie wariatkę.

"Codziennik feministyczny"
Jakub Dymek do tych zarzutów odniósł się na swoim profilu na Facebooku. Podaje imię i nazwisko swojej byłej partnerki, która oskarża go o gwałt, i zapewnia i swojej niewinności. Twierdzi przy tym, że jego była dziewczyna w przeszłości oskarżała już wielu mężczyzn o zachowania przemocowe.
Jakub Dymek
"Krytyka polityczna"

Chcę powiedzieć, że nie jestem winny i mogę tego dowieść. Zarzuty są w świetle całej naszej relacji, która trwała przez kilka miesięcy po rzekomym gwałcie, są absurdalne. Redakcja "Codziennika Feministycznego" nie podjęła żadnej próby kontaktu ze mną przed publikacją tekstu. Byłem tą "sprawą" szantażowany - moje próby wyjaśnienia, porozmawiania i wysłuchania zarzutów prowadziły wyłącznie do dalszych gróźb. Nie chciałem, aby sprawa miała publiczny charakter, ale jak widać, sprawy potoczyły się inaczej.

Wielokrotnie publicznie zabierałem głos w sprawie molestowania i przemocy seksualnej - uważam, że takie przypadki należy piętnować, a przeciwdziałanie nadużyciom jest potrzebne. Jednocześnie nie można pozwolić, aby napiętnowanie faktycznych sprawców i praktyk molestowania, było wykorzystywane jako narzędzie nowych nadużyć. Bardzo o to łatwo w przypadku burzliwych intymnych relacji między dwojgiem ludzi, którzy się później rozchodzą. Właśnie za takie nadużycie uważam oskarżenie mnie o gwałt.

Dymek w swoim wpisie przyznaje dwukrotnie, że nagrał swoje rozstanie z partnerką, która oskarża go o gwałt. "Gdy będzie to konieczne, upublicznię zapis tej rozmowy" – deklaruje publicysta, wyjaśniając, iż na nagraniu pada z jego strony pytanie, czy kobieta ma mu coś do zarzucenia, a jej odpowiedź jest negatywna. Wpis kończy się stwierdzeniem, że pracodawca Jakuba Dymka o sprawie został "zawczasu" poinformowany.
Redakcja "Krytyki" zareagowała szybko – dziennikarz został zawieszony.
Oświadczenie

W związku z publicznymi zarzutami sformułowanymi w „Codzienniku Feministycznym” w stosunku do Jakuba Dymka Krytyka Polityczna zawiesza z nim współpracę.

Potępiamy wszelkie przejawy przemocy wobec kobiet. Wiemy, jak trudne jest zabieranie głosu przez kobiety, które doświadczyły przekraczania ich granic fizycznych i psychicznych. Dlatego tak ważne jest to, żeby publicznie ujawniać i piętnować przemoc.

Agnieszka Wiśniewska, redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl

Publicysta "Krytyki politycznej" jest pierwszym bohaterem artykułu, drugim Michał Wybieralski, szef wydawców portalu Wyborcza.pl. Wybieralski szybko przeprosił za swoje zachowanie. Oświadczenie w jego sprawie wydała redakcja "Gazety Wyborczej" – dziennikarz został zawieszony w obowiązkach służbowych (piszemy o tym tutaj).