
"(...) obcował płciowo z małoletnim poniżej 15-tego roku życia Xxx Xxx, w ten sposób, że swojego członka włożył mu do odbytu (...)". W prokuratorskim uzasadnieniu decyzji o przestawieniu zarzutów panu Adamowi dwukrotnie pada to straszne zdanie. Bo w sumie był on podejrzany a potem oskarżony o dwukrotne zgwałcenie swego bratanka – raz, gdy chłopiec chodził do zerówki, a drugi raz, gdy Janek miał 11 lat. Pan Adam nie poszedł za to za kraty. Na szczęście? Na nieszczęście? Dziś, po latach, trudno jednoznacznie na to odpowiedzieć.
Pan Adam zgromadził całą stertę dokumentów: pism, opinii, wniosków, decyzji, wyroków. Przez 6 lat, odkąd usłyszał prokuratorskie zarzuty o tym, że zgwałcił Janka, zebrało się tego naprawdę wiele. Najcenniejsza dla niego jest kserokopia kartki w jedną linię, na której dziecięcym pismem napisane jest to, co z jego punktu widzenia najważniejsze – że bratanek, przyznaje, iż powiedział nieprawdę. Prosi i wujka, i sąd o wybaczenie. I o to, żeby mama nie miała z tego powodu żadnych kłopotów, bo to ona go do wszystkiego namówiła.
"Kluczowa okazała się opinia biegłego psychologa, który brał udział w rozprawach i oceniał, że zeznania małoletniego i członków jego najbliższej rodziny są niespójne i mało wiarygodne" – w ten sposób brak odwołania od wyroku nowosądeckiego sądu wyjaśniał dziennikarzowi "Tygodnika Podhalańskiego" przedstawiciel nowotarskiej prokuratury. – Ale tam przecież od początku wszystko było niespójne, tam się nic kupy nie trzymało – denerwuje się pan Adam. A denerwuje się często. Mówi, że całe to oskarżenie o pedofilię zszargało mu nerwy. Że to przez to teraz musi się leczyć i do psychologa chodzić. Że przez to nie jest w stanie spokojnie prowadzić samochodu. Że miał myśli samobójcze. I że wymiar sprawiedliwości jest pełen niesprawiedliwości. Z jego chaotycznej opowieści wygłoszonej góralską gwarą, z trudem powoli udaje mi się zrozumieć, co nastąpiło po czym i kto jest kim w jego rodzinie.
Jak mogli jej przydzielić dziecko, jak ona nawet adresu zameldowania nie miała? Oni mieli kuratora. A ten kurator nie miał nawet odpowiednich papierów. I on to wszystko napisał. Tę nieprawdę. A pani prokurator za nim napisała, że jestem pedofilem, no... Sąd nawet nie powinien przyjąć tej sprawy.
Zaszantażować mnie chcieli, no... Bo sami nie pracują, a ja pracuję w Niemczech i lepiej mi się powodzi. Chcieli mnie zniszczyć i wyłudzić pieniądze. To dobry chłopiec jest, ale ktoś go nastawił przeciwko.
We wsi wszyscy ją znają i chyba nikt nie uwierzył w te gwałty. Ale jeszcze czasem ktoś mi powie, że "ooo, pedofil".
– Prosty człowiek z olbrzymim poczuciem krzywdy – tak swojego klienta opisuje krakowski adwokat Zbigniew Cichoń i przedstawia problem chronologicznie: Janek i matka powiedzieli kuratorowi sądowemu, że wujek zgwałcił; kurator zrobił notatkę i przekazał prokuraturze; prokuratura postawiła zarzuty i bez dowodów wysłała do sądu akt oskarżenia, sąd po 2,5 roku procesu pana Adama uniewinnił. Niby cały wymiar sprawiedliwości zadziałał – niewinny człowiek nie został skazany. Ba, nawet go nie aresztowano – zastosowano środki wolnościowe, w tym przypadku stosunkowo niewysoką kaucję. Nawet nie odebrano paszportu, by pan Adam mógł jeździć do pracy w Niemczech.
Śledczy są innego zdania. Dowodzą, że zarówno zarzuty jak i akt oskarżenia nie były bezpodstawne. "Kierowaliśmy się opinią pierwszego biegłego, który ocenił zeznania chłopca jako wiarygodne" – wyjaśniał w "Tygodniku Podhalańskim" prokurator z Nowego Targu. Przyznawał, że pan Adam ma prawo czuć się pokrzywdzony i w takiej sytuacji pozostaje mu dochodzenie odszkodowania na drodze cywilnej. No i dochodzi. Kolejny już rok.
Z punktu widzenia prawnego sprawa jest bardzo ciekawa i nietypowa. Przyznam wprost, że podjęliśmy ze Skarbem Państwa walkę o pewien precedens, bo wiadomo, że w kodeksie są regulacje, które pozwalają na dochodzenie odszkodowania i zadośćuczynienia, gdy ktoś został niesłusznie skazany, aresztowany lub zatrzymany. Nie ma natomiast jeszcze wypracowanego orzecznictwa, czy i w jakim rozmiarze należy się też rekompensata za oczywiście bezzasadne wszczęcie i kontynuowanie postępowania karnego przeciwko niewinnemu człowiekowi.
AKTUALIZACJA:
"Skarb Państwa wniósł o oddalenie powództwa z uwagi na brak przesłanek odpowiedzialności odszkodowawczej. Działania prokuratury związane ze skierowaniem sprawy na drogę postępowania sądowego były zgodne z prawem i miały na celu ochronę najwyższych wartości takich jak dobro dziecka. Zeznania pokrzywdzonego składane w obecności psychologa oraz zeznania świadków wskazywały na uzasadnione podejrzenie popełnienia czynu niedozwolonego na szkodę nieletniego.
Wydanie prawomocnego wyroku uniewinniającego nie oznacza, że wszczęcie postępowania karnego było niezgodne z prawem. Sąd karny przeprowadza postępowanie dowodowe we własnym zakresie i samodzielnie ocenia dowody zgromadzone w postępowaniu przygotowawczym i sądowym. W postępowaniu sądowym pokrzywdzony zmienił zeznania".
