
Dziś w Sądzie Okręgowym w Warszawie rozpoczął się proces wytoczony przez obywatelkę przewodniczącemu Jarosławowi Kaczyńskiemu. Kobieta uważa, że szef PiS naruszył jej dobra osobiste słowami o "gorszym sorcie", które skierował do ludzi o innych poglądach niż pisowskie. Jarosław Kaczyński nie stawił się na procesie, a jego obrończyni twierdzi, że tego typu określenia są dopuszczalne w debacie publicznej.
REKLAMA
Gdy PiS był opozycją, jego politycy sami nie wahali się alarmować Europy, gdy uznali za stosowne.
Jednak gdy PiS stworzył rząd pod koniec 2015 r., przewodniczącemu Kaczyńskiemu zaczęło to przeszkadzać. Dwa lata temu wypowiedział pamiętne słowa na antenie TV Republika.
W Polsce jest taka fatalna tradycja zdrady narodowej. (...) To jest w genach niektórych ludzi, tego najgorszego sortu Polaków. Ten najgorszy sort właśnie w tej chwili jest niesłychanie aktywny, bo czuje się zagrożony.
Dotknięta tymi słowami poczuła się 55-letnia Krystyna Malinowska z Bydgoszczy, działaczka opozycyjna. Żąda od przewodniczącego PiS 20 tys. zł na cel społeczny, a także przeprosin w TVN, Polsacie, TVP i Telewizji Republika.
"Reprezentanci prezesa Kaczyńskiego mówią o stwierdzeniach dopuszczalnych w dyskursie politycznym. My z tym się nie zgadzamy. Nie można obrażać ludzi o innych poglądach" – mówi radca prawny Krzysztof Frasz. Poseł Jarosław Kaczyński nie stawił się na rozprawie, ale nie miał takiego obowiązku. Jego pełnomocniczka poinformowała sąd, że pozwany nie chce złożyć zeznań w tej sprawie.
źródło: warszawa.wyborcza.pl
