W oryginale ten film trwa 2 godziny i 20 minut. W TVP "Dom dusz" został skrócony do 2 godzin i 7 minut. Co się stało z brakującymi 13 minutami? Zniknęły. M.in. przepadła dość kluczowa scena, w której główna bohaterka grana przez Meryl Streep znajduje głowę swojej matki. Ale nie tylko – wycięto fragmenty o wiele mniej drastyczne. Szybko pojawiły się zarzuty, że TVP pod rządami Jacka Kurskiego wprowadza cenzurę, ale... Zanim się rzuci takim oskarżeniem, warto poznać w tej sprawie kilka faktów.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Która godzina?
– O której ten film został wyemitowany? – pytaniem na pytanie odpowiedział mi najbardziej znany w Polsce krytyk filmowy Tomasz Raczek, gdy zwróciłem się do niego z prośbą o komentarz w sprawie wycięcia paru istotnych scen z "Domu dusz". Bo to – jak się okazuje – sprawa najistotniejsza. I to nie to, o której godzinie w filmie pokazana została scena, która może być uznana za szczególnie drastyczną. Ważna jest pora, o której film na antenie się rozpoczął. W tym przypadku był to piątek, godzina 21.20.
No i okazuje się, że 20 minut po godzinie 21.00 to pora zbyt wczesna. – Gdyby emisja tego filmu rozpoczęła się po 23.00, mógłby zostać wyemitowany w całości, żadne ingerencje nie byłyby potrzebne – wyjaśnia w rozmowie z naTemat Tomasz Raczek (już po publikacji tego tekstu TVP wydała oświadczenie, że nie dokonywała żadnych ingerencji w tym filmie – prezentujemy je w aktualizacji na końcu tekstu).
Tomasz Raczek nie ma wątpliwości, że scena, w której ciężarna Clara del Valle Trueba (w tej roli Maryl Streep) znajduje głowę swojej matki Nivei (Vanessa Redgrave), jest sceną drastyczną. Nie dziwi się zatem, że zniknęła ona z filmu prezentowanego na antenie Jedynki, skoro zdecydowano się na jego emisję po godzinie 21.00. – Krajowa Rada za prezentowanie drastycznych treści o nieodpowiedniej porze nakłada spore kary – przyznaje Raczek.
I co w tym drastycznego?
Można się zastanawiać jednak, dlaczego wycięto inne fragmenty. Na przykład ten, gdzie umierająca Clara mówi do swojej wnuczki Alby, żeby przekazała dziadkowi, że ona po śmierci po niego wróci. No i można się poważnie zastanawiać, dlaczego ten film nie został po prostu wyemitowany odrobinę później.
Tomasz Raczek nie ma wątpliwości, że emisja "Domu dusz" o takiej porze była błędem. – Gdybym to ja był tzw. programerem w telewizji, rozpoczęcie filmu umieściłbym po godzinie 23.00. Wtedy sceny, które mogą być uznane za drastyczne, nie musiałyby być usuwane. Trzeba bowiem pamiętać, że liczy się nie to, o której godzinie któraś scena została zaprezentowana na wizji, lecz to, o której godzinie dany film się zaczyna – tłumaczy Tomasz Raczek.
Ten pierwszy raz
Wycięte sceny zauważył dziennikarz "Faktu" (jak sam się przedstawia na Facebooku – serialoholik), Bartosz Pańczyk. Napisał o tym, gdy tylko zauważył pierwsze cięcie. Potem informował o kolejnych cenzorskich ingerencjach.
Gdy zakończyła się emisja, to on podliczył, że w sumie w porównaniu z oryginałem film w Jedynce był krótszy o całe 13 minut. Pańczyk przypomina, że to nie pierwsza emisja "Domu dusz" w Telewizji Polskiej, ale nigdy wcześniej dzieło to nie zostało potraktowane cenzorskimi nożycami.
Promocja lewactwa
W sumie wręcz można się dziwić, jak to się stało, że w TVP pod rządami prawicy emitowany jest film z – co tu kryć – lewicowym przesłaniem. "Dom dusz" to film nakręcony na podstawie książki Isabel Allende "Dom duchów", Allende zaś to chilijska pisarka wywodząca się z mocno lewicowej rodziny. Jej wuj Salvador Allende był prezydentem Chile, który został obalony w wyniku zamachu stanu w 1973 r. i popełnił samobójstwo. Władzę po nim przejęła wojskowa junta z Augusto Pinochetem na czele, który rządził krajem przez 17 lat. Bilans rządów dyktatora to kilka tysięcy osób zabitych, kilkadziesiąt tysięcy torturowanych i blisko 100 tysięcy internowanych.
Sama Isabel Allende w połowie lat 70. musiała opuścić Chile, zaś w jej książkach raz po raz rozliczany jest reżim Pinocheta. Tak, tego samego Pinocheta, który cieszył się ogromnym poważaniem wśród polityków polskiej prawicy – gdy Amnesty International domagała się osądzenia generała za jego zbrodnie, Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe dowodziło, że Pinochet był bohaterem, który uchronił swój kraj przed komunizmem (o ironio – najzagorzalszym obrońcą Pinocheta w Polsce był Michał Kamiński, który później był m.in. w PiS, w PO, a obecnie jest w Unii Europejskich Demokratów). Ale członkiem ZChN był w tamtych latach obecny prezes TVP Jacek Kurski. Nietrudno zatem się domyślić, po której stronie stanąłby w sporze między zwolennikami Pinocheta i Allende.
Inni też to robią
Warto też zauważyć, że cięcia w filmie to nie jest wyłącznie specjalność TVP. Dwa lata temu podobne zamieszanie wybuchło wokół Polsatu. Trzeba jednak zauważyć, że wówczas chodziło o film znacznie ostrzejszy: "Wilk z Wall Street". Obraz Martina Scorsese z Leonardo DiCaprio w roli głównej został wyemitowany bez scen seksu, bez fragmentów z mocnymi imprezami, no i do tego z wyciszonymi wulgaryzmami. Gdy na Polsat posypały się gromy, że cenzuruje film, okazało się, że to nie u nas dokonano cięć – to sami Amerykanie przygotowali uładzoną wersję, taką, którą bez obaw można emitować w porze wieczornej a nie nocnej. I przypomniano przy tym, że na świecie – czy się to komuś podoba czy nie – podobne praktyki są normą. Choćby w liberalnej Norwegii ocenzurowano słynny "Żywot Briana" ze względu na żarty z religii. Zatem – nihil novi.
AKTUALIZACJA:
Telewizja Polska w przesłanym nam wyjaśnieniu zapewniła, że nie dokonywała żadnych cięć w filmie "Dom dusz":
TVP nie dokonała żadnej ingerencji o charakterze cenzorskim w materiale filmowym nadesłanym przez dystrybutora filmu DOM DUSZ – firmę Lionsgate.
TVP1 wyemitowała film – dwukrotnie: pierwsza emisja 15.04.16, druga 15.12.17 – dokładnie w takiej postaci, jaką kontrahent przekazał w 2015 roku w ramach realizacji zawartego wcześniej kontraktu na zakup pakietu filmów, tj. w wymiarze 127’14”.
Czasami wykonywałem ekspertyzy dotyczące drastycznych scen w filmach, na potrzeby spraw rozpatrywanych przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Znam też przepisy, które regulują to, jakie treści mogą się ukazywać w jakich godzinach. Znaczenie ma m.in. to, czy mamy do czynienia z emisją w telewizji ogólnodostępnej, czy też w telewizji płatnej. Nadawca w telewizji płatnej może sobie pozwolić na nieco więcej, bo zakłada się, że klient, płacąc abonament, wyraża zgodę na oglądanie takich treści i przyjmuje za nie odpowiedzialność (może sam włączyć w tunerze opcje blokady rodzinnej). Przy telewizji ogólnodostępnej nie ma takiej możliwości, więc należy przyjąć założenie, że program ten może oglądać każdy, także osoby nieletnie. Godzina 21.00 to taka pora, że zakłada się, iż osoby małoletnie mogą jeszcze być przed telewizorami.