Fotografował się z Jarosławem Kaczyńskim, mówił w wywiadach, że ma do niego prywatny numer telefonu. – Nigdy nie zdradzę PiS-u – deklarował. Na zdjęciach, które krążą w sieci, jest też blisko z ojcem Rydzykiem. A teraz cała Polska żyje sprawą zarzutów korupcyjnych, które może usłyszeć. PiS już przedstawia to jako sukces, słyszymy, że nie ma litości również dla "swoich". Ale w rodzinnych stronach Stanisław Kogut ma wielu obrońców. Nawet opozycja jest ostrożna w ferowaniu wyroków i wskazuje na lokalną wojnę w PiS, w której Kogut był jednym z bohaterów.
Ta historia ma bardzo szybki bieg wydarzeń i jeden punkt styczny – Fundację Pomocy Osobom Niepełnosprawnym, która miała skorzystać na łapówkach w wysokości ponad miliona złotych. Najpierw w tej sprawie CBA zatrzymała pięć osób, m.in. Grzegorza K., syna senatora, przeszukała mieszkanie polityka, pojawiły się informacje o jego możliwym tymczasowym aresztowaniu. Potem PiS zawiesił Koguta w prawach członka partii, a senator szybko zrzekł się immunitetu. Według CBA zamieszany jest w trzy sprawy korupcyjne.
– Nigdy od nikogo w życiu nie przyjąłem żadnej łapówki, o tym mogę państwa zapewnić. Mam zaufanie do wszystkich dzieci, nie tylko do syna. Nie podejrzewam go o jakieś przestępcze działania – powiedział dziennikarzom.
"Bardzo mi jest żal Staszka"
Siedziba fundacji, podobnie jak dom senatora, znajduje się w Stróży pod Nowym Sączem. Tu chyba nikt nie wierzy, że senator zrobił coś złego. Jedna z mieszkanek wygłasza na ten temat długi monolog i twierdzi wręcz, że nikogo kto myślałby inaczej to ja tu nie znajdę.
– Uważam, że pan senator jest osobą bardzo szlachetną, prostą, wielkiego serca. Pomaga komu tylko może. Dla niepełnosprawnych zorganizował dużo, nie tylko w naszej miejscowości. Jeśli próbuje zdobywać fundusze to właśnie na takie szlachetne cele – słyszę. Jaka była pierwsza myśl, gdy usłyszała o CBA w jego mieszkaniu i zarzutach?
– Bardzo mi jest żal Staszka. Nie wierzę, że to zrobił. To człowiek bardzo życzliwy dla wszystkich. Wszystkim nam jest go żal.
Na to, czy zarzuty się potwierdzą, musimy poczekać. Ale historia senatora, który kiedyś uważany był za potężnego i wpływowego człowieka na Sądecczyźnie sama w sobie jest wyjątkowo ciekawa. Pokazuje ogromne, lokalne podziały w PiS oraz to, jak szybko człowiek, który uważany był za wpływowego, może popaść w partyjną niełaskę.
"Kiedyś były czasy Koguta, teraz są innych"
W wyborach 2015 do Senatu Stanisław Kogut uzyskał najlepszy wynik w kraju – 111 tysięcy głosów – i dla PiS choćby przez to mógł wydawać się wyjątkowo cenny. Mówiono, że sam Kaczyński się go boi.
– Damy radę pod rządami pani Beaty Szydło! Dodam, że koalicja Platformy Obywatelskiej i PSL niszczyła Sądecczyznę za to, że wszyscy tu głosują na Prawo i Sprawiedliwość – mówił do prezesa tuż przed wyborami w 2015 roku, gdy Jarosław Kaczyński odwiedził Nowy Sącz. Ba, prezes bywał tu przecież na wakacjach.
Ale dziś mało kto wierzy w tamtą znajomość. Słychać głosy, że senator Kogut tylko się przechwalał i więcej robił wokół szumu niż miało to odzwierciedlenie w rzeczywistości. – Czy miał bliskie relacje z panem premierem Kaczyńskim? Nie mam bladego pojęcia. Przeczytałem w Onecie, że ma numer do pana prezesa, ale nigdy nie widziałem tego numeru, nigdy nie było na ten temat rozmów, nawet kuluarowych – mówi nam dziś szef klubu PiS Przemysław Gawłowski. Czy to Kogut zawsze zapraszał Jarosława Kaczyńskiego na Sądecczyznę? – Osobiście wątpię, ale nie wykluczam – odpowiada radny.
To jednak wydaje się już nie mieć znaczenia, gdyż od tamtej pory wszystko się zmieniło. Stanisław Kogut popadł w niełaskę, nie brak podejrzeń, że szkodził wizerunkowi PiS. – Kiedyś były czasy Koguta, teraz są innych. Człowiek jest dobry tylko na pewien czas. Co pani powiem? Widocznie władza doszła do wniosku, że ktoś inny potrzebny jest na jego miejsce – mówi nam jeden z lokalnych polityków PiS. Dlaczego? Polityk śmieje się do telefonu: – To nie ta półka, proszę pytać na górze. Nie mam pojęcia, jak to się stało. Najwyraźniej nastała pora na zmiany na Sądecczyźnie i sukcesywnie jest ona realizowana.
Kaczyński odwołał go z funkcji pełnomocnika PiS
Zawiłości nowosądeckiej polityki i nić politycznych powiązań to prawdziwy tygiel. Nie sposób go zrozumieć bez pewnego tła wewnętrznych tarć i cofnięcia się w czasie.
W skrócie, który przedstawiają nam radni tego miasta, w ostatnich latach mapa wpływów wyglądała mniej więcej tak: kiedyś najważniejszy był Ryszard Nowak, przed laty poseł PiS, dziś prezydent miasta. Po nim – Arkadiusz Mularczyk. Ale kiedy Mularczyk przeszedł do Solidarnej Polski, jego miejsce zajął Stanisław Kogut.
– Przez kilka lat to on miał tu największe wpływy. Ale był też skonfliktowany z Mularczykiem i gdy poseł wrócił do PiS, zaczął go atakować, że jest zdrajcą. Apelował nawet, że na biurze posła Mularczyka, które mieści się za Ratuszem, nie powinno być szyldu PiS. Nie uznawał go za pełnoprawnego członka partii, czym – moim zdaniem – wszedł chyba w kompetencje pana prezesa, który przecież Mularczyka przyjął z powrotem – mówi naTemat Piotr Lachowicz, szef klubu PO w Nowym Sączu.
Jego zdaniem odstawianie Koguta na boczny tor rozpoczęło się właśnie od tego konfliktu (a nie był jedyny, Kogut miał być w konflikcie również z prezydentem miasta, który z kolei ma być w dobrych relacjach z wicemarszałkiem Sejmu Joachimem Brudzińskim, pochodzącym z tego regionu, a nawet – jak pisze "Wyborcza" – podpaść Zbigniewowi Ziobrze).
Potem wydarzenia potoczyły się szybko. Rok temu Jarosław Kaczyński odwołał Koguta z funkcji pełnomocnika PiS na Sądecczyźnie. Na jego miejsce pojawił się, nadany z "góry", wiceminister finansów Wiesław Janczyk. Dlaczego akurat on? Jak pisały wówczas lokalne gazety, sam nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie, stwierdził tylko, że o to powinno się pytać prezesa Kaczyńskiego.
A wiosną tego roku PiS w Nowym Sączu zmieniło siedzibę. "Wyprowadziło się od Koguta" – podsumowała "Gazeta Krakowska". Senatora nie było na otwarciu, w dawnym miejscu pozostało tylko jego biuro. Teraz jest akcja CBA. Jak pisze krakowska "Wyborcza", już rok temu do centrali trafiły donosy na Koguta i jego fundację, która miała być przykrywką dla łapówek, a sprawą zainteresowała się CBA. – Zostałem haniebnie zdradzony przez byłego współpracownika, który w założonej przy moim udziale fundacji zarobił 320 tys. zł, a teraz pracuje w urzędzie miasta u prezydenta Nowaka – czytamy jego słowa.
"Ktoś chce go całkowicie usunąć z polityki?"
Sprawa wywołała spore poruszenie w Nowym Sączu i okolicach (wyborcy Koguta to głównie tereny wiejskie – tak mówi nam radny PiS). – To temat numer 1. Ale mieszkańcy skrajnie zareagowali na tę wiadomość. Jedni twierdzą, że w końcu CBA znalazła dowody na korupcję. Inni, że chce się senatora w bardzo brzydki sposób całkowicie usunąć z polityki. Jedni wierzą mu, inni nie – mówi naTemat Marek Jaśkiewicz, redaktor naczelny portalu miastoNS.pl.
Sam senator zawsze budził skrajne emocje, również w swoich rodzinnych stronach. – Niektórym nie podoba się jego bezpośrednie podejście, zbyt prosty język. To człowiek, który mówi to, co myśli. Ale z drugiej strony był bardzo znany ze swojej działalności charytatywnej – dodaje.
Gdy pytam z czym senator Kogut najbardziej się kojarzy, co zrobił dla miasta i regionu, wszyscy jednak na pierwszym miejscu wymieniają działalność charytatywną. Mieszkańcy mówią, że w Stróży organizuje imprezy dla niepełnosprawnych, wybudował np. centrum rehabilitacyjne, ośrodek hipoterapii, hospicjum. Jedna z mieszkanek Stróży nawet nie jest pewna, czy już przypadkiem trzech hospicjów nie wybudował. – To tylu niepełnosprawnych jest w małej Stróży? – pytam. Wieś ma 3,5 tys. mieszkańców. – Tak, mamy też osoby niepełnosprawne, jak wszędzie – odpowiada.
W ramach struktur fundacji działają – jak wynika z informacji na stronie – m.in. Hospicjum im. Chrystusa Króla, Ośrodek hipoterapii i dogoterapii wraz z krytą ujeżdżalnią, Ośrodek rehabilitacyjny dla osób chorych na stwardnienie rozsianem, Ośrodek sportowo-rehabilitacyjny, sportowa Integracyjna Akademia Kolejarz, Niepubliczne Przedszkole Integracyjne..."Fundacja zatrudnia we wszystkich swoich placówkach ponad 220 osób" – czytamy.
"Z synem dawno miał problemy"
Kolejna sprawa, z którą kojarzy się senator w okolicy, to bracia Kaczyńscy. – Był im bardzo oddany. Od wielu lat z nimi współpracował, zapraszał ich tu. To on ich witał, gdy pojawiali się w mieście. Nawet gdy został już odstawiony na boczny tor, chwilę potem odsłonił tablicę ku pamięci Lecha Kaczyńskiego – mówi nam Marek Jaśkiewicz.
Z synem podobno miał problemy już od dawna. – Najpierw była dziwna sprawa jego pobicia. Wszyscy, nawet z opozycji, współczuli wtedy senatorowi. Potem, jak donosiła prasa, syn został aresztowany przez CBA i skazany za korupcję w sporcie na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz 5 tys. zł grzywny – opowiada Piotr Lachowicz.
Ale dziś nawet lokalna opozycja jest ostrożna w ferowaniu wyroków. – Poczekajmy. Jeszcze nikt mu tej łapówki nie udowodnił. Najpierw trzeba dobrze sprawdzić, czy była korupcja. Tego wymaga uczciwość. Nie chciałbym być w skórze senatora – mówi radny PO.
"E, to za mocno powiedziane, że się boi. Ja cenię pana Jarosława Kaczyńskiego bardzo wysoko. Wielki patriota. To jest człowiek ogromnej klasy. Media zrobiły go potworem, a jest to człowiek o ogromnym sercu. Pan Jarosław Kaczyński jest motorem napędowym PiS-u". Czytaj więcej