
Polska policja wydała przed Mistrzostwami Europy sporo pieniędzy na sprzęt. Niestety, to wcale nie oznacza, że jest nowoczesna. Na niektórych komisariatach sytuacja jest tragiczna, a policjanci dzwonią do znajomych, by coś im sprawdzić w internecie.
Z tych środków finansowaliśmy przede wszystkim zakupy sprzętu, w tym 600 furgonów Mercedes Sprinter, specjalnych kamizelek z ochraniaczami i ambulansów.
Była to wielka i najtrudniejsza operacja logistyczna, z jaką mieliśmy dotąd do czynienia i została przeprowadzona bardzo sprawnie. Nie było zamieszek ani poważniejszych incydentów.
Zakupy sprzętu policja ocenia pozytywnie, bo chociaż Euro się już skończyło, to wszystkie rzeczy zostaną i będą dalej służyć pilnowaniu porządku. Zarazem jednak "Gazeta Wyborcza" podaje, że w wielu komisariatach w Polsce panuje XIX wiek. Gdy poznański radny Szymon Szynkowski vel Sęk zadzwonił na komisariat w dzielnicy Grunwald, by zgłosić kradzież roweru, usłyszał, że nie może wysłać policjantom zdjęcia bicykla. Dyżurny nie miał bowiem dostępu do internetu.
Stworzenie dobrej i bezpiecznej sieci internetowej to spory wydatek, a komendanci starają się wydawać jak najmniej. Nawet papier do drukarek i płyty CD często przynosimy z domu. Internetu z domu nie da się przynieść.
Zdaniem radnego Szynkowskiego, brak powszechnego dostępu do internetu w policji to "utrudnianie prostej pracy".
Internet nie może być dziś przywilejem, musi być standardem. Bezpieczeństwo danych jest najważniejsze, ale policja powinna mieć do tego odpowiednie systemy, a nie, bo tak najłatwiej, odcinać się od sieci. ZUS, banki czy instytucje rządowe też gromadzą dane i nie słyszymy o takich problemach.
Czytaj też: 70 policjantów w 16 radiowozach musiało zakończyć imprezę. Wielka domówka w Markach pod Warszawą

