Nie pomogła dobra pogoda, nie pomógł długi, świąteczny weekend, który sprzyjał spokojnemu rozłożeniu świątecznych wyjazdów na dłuższy okres. W te święta 42 osoby zginęły na polskich drogach, a prawie pięćset zostało rannych. Zaskoczenie? Biorąc pod uwagę to, co się dzieje na polskich drogach "nie od święta" – niestety żadne. Są bowiem w Polsce miejsca, gdzie wypadki są częściej niż ich nie ma.
Teoretycznie jest się z czego cieszyć. W 373 wypadkach zginęły 42 osoby, a 447 zostało rannych, ale przecież… mogło być gorzej. – W ubiegłym roku w analogicznym okresie tych wypadków było więcej aż o 55. O 11 osób więcej straciło życie, wiec ten stan bezpieczeństwa się poprawia – przekonywał w TVN24 mł. asp. Antoni Rzeczkowski z Komendy Głównej Policji. Do tego zatrzymano 883 nietrzeźwych kierowców.
Statystyka nie robi jednak takiego wrażenia jak ludzkie historie. A chyba każdy słyszał o tragicznej historii z podwarszawskiej Kobyłki, gdzie w nocy po pasterce 22-letni kierowca wjechał w trzy kobiety na przejściu dla pieszych. Wszystkie zginęły na miejscu. Podobna tragedia miała miejsce w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie kierowca potrącił dwie kobiety i uciekł. Jedna z kobiet zmarła, a sam kierowca zgłosił się dopiero po czasie na policję.
Z policyjnymi statystykami jest jeszcze jeden problem. Nic z nich nie wynika. Cyferki są całkowicie abstrakcyjne. Trudno nastraszyć kierowcę wypadkiem, który odbył się nawet nie na drugim końcu Polski, co po prostu nie wiadomo gdzie.
Co innego, jeśli nagle dowiadujesz się, że wiele z takich wypadków odbywa się na drogach, z których korzystasz. To już zostaje w głowie. Takimi danymi dysponuje Yanosik, czyli popularny polski antyradar. Aplikacja służy jednak przecież nie tylko do przestrzegania się przed policyjnymi kontrolami, ale także do ostrzegania się przed niebezpieczeństwami na drodze – w tym także wypadkami.
Dane, które udostępniono, są porażające. Są w Polsce drogi, gdzie zdarza się w ciągu roku po kilkadziesiąt wypadków i więcej. Ale nie na całych, tylko w przeliczeniu na… kilometr trasy. W sumie są to więc tysiące zdarzeń drogowych. – Jak wiadomo w Polsce jest znacznie więcej dróg krajowych niż autostrad. Dlatego też ogólna liczba kolizji bez przeliczenia na 1 km jest dużo większa na drogach krajowych niż na autostradach czy drogach ekspresowych. Przyjęliśmy więc wskaźnik, który pokaże nam miarodajne statystyki – mówi Julia Rachwalska z Yanosika.
Drogi krajowe
Trasy, po których poruszamy się najczęściej. W kwestii ilości wypadków niechlubny prym wiedzie DK86. To fragment popularnej Gierkówi na terenie województwa śląskiego, którzy przecina na pół konurbację śląską i prowadzi z południa Polski w stronę Częstochowy i dalej centrum Polski.
Na tej drodze w ciągu niemal roku (dane zbierano od stycznia do 10 grudnia) w przeliczeniu na jeden kilometr trasy doszło do 52 wypadków. A ponieważ trasa ma mniej więcej 40 kilometrów. To 2080 wypadków przez niemal rok. Prawie siedem dziennie!
A to w sumie... i tak niewiele. Druga w zestawieniu jest bowiem DK97, na której w przeliczeniu na kilometr w ciągu niespełna roku doszło do 41 wypadków. Dodajmy, że DK97 ma 6300… metrów. To oznacza, że na drodze, którą można pokonać dosłownie w kilka minut, każdego roku mamy około 250 wypadków. Prawie codziennie jest tam wypadek.
"Podium" zamyka krajowa jedynka, czyli te fragmenty, których jeszcze nie przekształcono w A1. 27 wypadków na kilometr. W pierwszej dziesiątce są jeszcze DK98, DK7, DK81, DK80, DK47, DK85 oraz DK2.
Drogi ekspresowe
Przyjęło się uważać, że trasy szybkiego ruchu z bezkolizyjnymi skrzyżowaniami są bezpieczniejsze. Nic bardziej mylnego – wypadki są bardzo częste także na ekspresówkach. Prym wiedzie… S86. Tak, tak – najgorsza droga krajowa do DK86, a najgorsza droga ekspresowa to S86.
Dane są oczywiście porażające – tutaj na kilometr drogi przypada... 113 wypadków. A cała trasa ma 6,8 kilometra. Wypadki są tu więc nagminne. Podobnie jest na S2, którą stanowi piętnastokilometrowy gotowy odcinek południowej obwodnicy Warszawy. Tutaj też trzeba się mieć na baczności – na kilometr tej krótkiej trasy przypada 81 wypadków.
Trzecia jest Trasa S6 i nad tym przypadkiem warto się pochylić. Do tej pory zbudowano niemal 65 kilometrów tej trasy. Na kilometr przypada tutaj 40 wypadków, więc na całej drodze w badanym okresie czasowym to 2600 wypadków. Ponadto w "czołówce" znalazły się trasy ekspresowe o numerach 79, 7, 74, 7, 1, 12, 52, 8.
Autostrady
Wypadków nie brakuje także na autostradach. I tutaj na pierwszym miejscu jest autostrada A18 – co w zasadzie jest zrozumiałe, ponieważ jest to jedyna w Polsce autostradowa obwodnica dużego miasta, w tym wypadku Wrocławia. Droga liczy sobie 22,5 kilometra, na każdy jej kilometr przypada 31 wypadków. Czy to dużo? Różnie można to interpretować, ale trzeba też przyznać, że wyniki, jakie polscy kierowcy "wykręcają" na kolejnych drogach w zestawieniu, są po prostu porażające.
Na autostradzie A1, która jest druga w zestawieniu, doszło w tym roku do 19 wypadków w przeliczeniu na kilometr trasy. O tym, jak wiele to, niech świadczy sam fakt, że autostrada A1 ma już prawie 450 kilometrów. To nie jest obwodnica miasta. To droga, która często kilometrami ciągnie się przez pola i lasy. Wynik nawet przy rozbiciu na kilometr jest więc gigantyczny. Ponad osiem i pół tysiąca wypadków w badanym okresie.
Równie niebezpiecznie jest na A2, która łączy Warszawę z niemiecką granicą. Tutaj na kilometr przypada 18 wypadków, więc jeden mniej, niż na A1, ale i sama trasa jest dłuższa – już jest gotowych 487 kilometrów drogi. Prawie 8,8 tysiąca wypadków.
W tym konkretnym przypadku na listę weszły jeszcze drogi A4, A6 i A18. Więcej nie ma, bo więcej autostrad w Polsce nie ma.
Drogi szybkiego i niebezpiecznego ruchu
Te dane pokazują jeszcze jedną, bardzo zaskakującą rzecz. Utarło się myślenie, że to drogi krajowe są w Polsce niebezpieczne. Wszyscy wiemy o co chodzi – kolizyjne skrzyżowania, drzewa na poboczu, wyprzedzanie na trzeciego, zły stan techniczny wielu dróg. Tymczasem to właśnie nie drogi krajowe są najbardziej niebezpieczne w Polsce, a autostrady.
Oczywiście na drogach krajowych sumarycznie wypadków jest więcej – ale więcej jest także dróg. Niemniej jednak w ciągu roku na kilometr drogi krajowej przypadają średnio cztery wypadki. Dla porównania na drogach ekspresowych tych wypadków jest dwanaście, a na autostradach aż piętnaście – tak wynika z danych dostarczonych przez Yanosika.
Z tymi danymi z grubsza pokrywa się to, co deklaruje Najwyższa Izba Kontroli. A NIK alarmuje – polskie trasy szybkiego ruchu to trasy śmierci. Pod koniec sierpnia Izba podała, że w na autostradach i ekspresówkach jest nawet pięciokrotnie więcej wypadków niż na innych drogach publicznych. Inspektorzy po prostu porównali ilość wypadków na tysiąc kilometrów dróg różnych typów. Dzieje się tak, ponieważ wypadki na trasach szybkiego ruchu często mają charakter katastrof w ruchu lądowym. Co oznacza, że bierze w nich udział wiele osób i pojazdów.
Wniosek jest jeden – noga z gazu. Nie tylko w Boże Narodzenie.