"Nowe Media" Eryka Mistewicza miały być nową jakością w polskiej prasie, konkurencją dla branżowego miesięcznika "Press". Pierwszy numer kwartalnika jednak rozczarowuje. Zamiast oryginalnych, ciekawych treści, dostajemy ogólniki, przedruki, kiepską szatę graficzną i autopromocję redaktora pisma.
"Nowe Media" w poniedziałek trafiły do czytelników. Choć okładka pisma nie jest nowatorska, do zakupu przekonują na niej: Radosław Sikorski, Jarosław Kuźniar, Zygmunt Solorz-Żak, a z rynku zagranicznego: Jacques Seguela, Igor Mintusov i Marc Pursey. Mnie zachęcili, ale gdy postanowiłam pismo kupić, niestety nie znalazłam go w żadnym Empiku. Zaopatrzyłam się więc w e-wydanie. I to na jego podstawie formułuję wszystkie oceny.
Ascetyczna grafika
Zacznijmy od warstwy graficznej. "Naszym pragnieniem jest, aby pismo to było po prostu ładne" - napisał Eryk Mistewicz we wstępniaku kwartalnika. Pismo ma być, zdaniem redakcji, takie jak produkty zaprojektowane przez Steve'a Jobsa. Choć zgadzam się, że to treść powinna dominować nad formą, "Nowe Media" są jednak zbyt ascetyczne. Do tego stopnia, że forma zupełnie nie przystaje do nazwy.
Pismo wygląda niezwykle monotonne. Dwuszpaltowy układ, przełamany czasem wyjaśnieniem jakiegoś pojęcia w jednej szpalcie. I tak przez ponad 200 stron. Po drodze żadnych infografik, wyimków, zmiennych tytułów, uatrakcyjnień formy, czy jakichkolwiek kolorów. Słowem: nie ma niczego, co podczas kartkowania "Nowych Mediów" przykułoby uwagę, a całość sprawia wrażenie, jakby pismo zostało złożone w Wordzie lub – w najlepszym razie – w Microsoft Publisher.
Na plus działają jedynie ilustracje. Choć rysunki Fabiena Clairefonda, którego Mistewicz ściągnął z "Le Figaro", także są oszczędne, to miła odmiana dla powszechnych w innych mediach zdjęć w stylu: "pan z mikrofonem", "pani na konferencji" (choć, oczywiście gdybym była złośliwa, zauważyłabym, że wiele ze sportretowanych osób nigdy dla "Nowych Mediów" się nie wypowiadało, a było jedynie uczestnikami konferencji, w których brał udział Mistewicz. Ale nie bądźmy małostkowi).
Fajnym (choć oczywiście nadal graficznie monotonnym) elementem są QR kody umieszczone przy nagłówkach tekstów. W wersji mobilnej można w nie kliknąć i znaleźć się na stronie, która rozszerza poruszany w materiale temat.
Przedruki i ogólniki
Niestety w piśmie, poza formą, zawodzi to, co miało być jego najmocniejszą stroną. Czyli treść. Już na początku rozczarowuje materiał o komunikacji na Twitterze napisany przez Radosława Sikorskiego. Minister ma przecież w tym medium ogromne doświadczenie, więc szczerze mówiąc liczyłam na ciekawe case study przypadków, w których jego używanie naprawdę miałoby dla Sikorskiego nieocenionioną wartość. Niestety nie doczekałam się, bo minister zbywa czytelnika ogólnikami. Trudno oczywiście winić za to Sikorskiego. To redakcja pisma powinna sprecyzować, czego – poza dość miałką opinią – od ministra oczekuje.
Podobnie zawodzi Jarosław Kuźniar, który w swoim materiale dotyczącym Facebooka powtarza to, co już powiedział gdzie indziej, lub napisał na blogu.
Także wielu innych autorów stosuje uproszczenia i ogólniki. Być może byłyby one na miejscu w dzienniku, albo na stronie internetowej, gdzie istotna jest szybkość formułowania myśli. Te, prezentowane w "Nowych Mediach" mogłyby być raczej przyczynkiem do dyskusji, niż trwałą wartością. Ale od kwartalnika oczekiwałabym znacznie więcej.
Miłą odmianę stanowi dopiero tekst Piotra Lipińskiego, który radzi, jak samodzielnie wydać e-booka, a później sprzedać go na Amazonie. Ciekawy poradnik, stworzony na podstawie własnego doświadczenia, to jeden z niewielu tekstów, które naprawdę mogą się komuś przydać i wnoszą jakąś nową wartość.
Refleksją wartą uwagi jest też przedrukowane w "Nowych Mediach" orędzie papieża Benedykta XVI, dotyczące milczenia. Myślę, że w styczniu, kiedy zostało wydane, zauważyło je niewiele osób, a powinien je przeczytać każdy, kto ma do czynienia z informacją. Niezależnie od światopoglądu.
Autopromocja?
Choć w piśmie liczyłam na wiele oryginalnych treści, okazało się, że znaczna część tekstów to artykuły, które Mistewicz opublikował już w tygodniku "Uważam Rze", a pozostali autorzy w innych mediach. Szkoda, bo wiele z nich już po prostu czytałam, więc tak naprawdę chyba powinnam się domagać zwrotu połowy ceny numeru.
Ale wtórność materiałów to niejedyny problem. W odbiorze treści przeszkadza bowiem wszechobecny redaktor pisma. Eryk Mistewicz nie tylko pisze wstęp i część artykułów, ale także uzupełnia każdy tekst krótkim leadem, a w debacie rozpoczynającej numer wręcz dyskutuje sam ze sobą. Być może takie ingerencje byłyby znośne, ale niestety to, czym częstuje Mistewicz czytelnika, to zbiór suchych frazesów. Tak, jak na przykład we wstępie do tekstu Dariusza Rosiaka z "Rzeczpospolitej": "Polski rynek jest w istocie w erze przedinternetowej, zdecydowana większość ludzi czerpie informacje i wiedzę o świecie z telewizji” – to opinia dziennikarza pilnie obserwującego zmiany w jego świecie, w świecie mediów. Dariusz Rosiak dzieli się swymi refleksjami o zawodzie, który – jak twierdzi – przetrwa. Choć zastrzega: może się mylić".
Jakby za mało było tekstów pisanych przez Mistewicza, jego komentarze uzupełnione są jeszcze piktogramem – popiersiem redaktora. Wszystko razem sprawia wrażenie, że "Nowe Media" to tylko forma autopromocji Eryka Mistewicza.
"Nowe Media" wyglądają jak nowsza i ładniejsza wersja naukowych czasopism takich, jak "Studia Politologiczne" i "Sprawy międzynarodowe" (graficzna bieda i dwujęzyczne podsumowania na końcu każdego tekstu). Choć Eryk Mistewicz zapowiadał szumnie, że jego pismo będzie konkurencją dla branżowego "Pressa", trafi jednak moim zdaniem nie do czytelników związanych z mediami na co dzień, ale na półki w bibliotekach wydziałów dziennikarstwa. Zaraz obok "Zeszytów Medioznawczych".
Mam już w ręce "Nowe Media" by @ErykMistewicz . Przejrzałem. Pierwsza ocena - powinni się z nimi zapoznać... dziennikarze od papieru. Bo jak nie zrozumieją, czym są nowe media - w tym społecznościowe - to skończą jak dinozaury. Tylko szybciej..
Tomasz Hardyk
Jakoś średnio z tą wiarą Eryka Mistewicza w Nowe Media, skoro pismo nie ma profilu ani na Fejsie ani na Twitterze.
Tomek Skupieński
Znalazłem. Strona www pisma "Nowe Media": www.kwartalniknowemedia.pl Wyglądem bardziej pasowałaby do pisma "Stare media".