
Reklama.
– To niezbyt mądre, ponieważ liczba osób za tobą nie ma nic wspólnego z tym, jak długo będziesz czekać – powiedział Ryan Buell, ekspert w dziedzinie zarządzania usługami, który kierował tymi badaniami. W wywiadzie dla "The Guardian" naukowiec wyjaśnił, jak wyglądał kolejkowy eksperyment i jakie z niego płyną wnioski.
Otóż z badań wynika, iż bardzo nie lubimy być ostatni w kolejce – jesteśmy o 20 proc. mniej zadowoleni, gdy za nami nie ma nawet jednej osoby. Skąd ta konkluzja? Uczestnicy badania mieli za zadanie tylko odczekać w kolejce. Mogli oczywiście, jak przy sklepowej kasie, przenieść się do sąsiedniej kolejki, gdy wydawało im się, że w tej drugiej szybciej zapłacą za zakupu.
Część uczestników badania skorzystała z tej możliwości i z reguły efekt był taki, że czekali o 10 proc. dłużej. Natomiast ci jeszcze mniej cierpliwi, którzy dwukrotnie zmieniali kolejkę, czekali nawet o 67 proc. dłużej. Co ciekawe, zdaniem badaczy z zespołu Buella, czekających drażni przede wszystkim świadomość, że stoją na końcu kolejki. Nikt nie chce być ostatni, gdyż zaburzone jest poczucie wartości. Buell podkreśla, że kolejkowicz najgorzej czuje się pierwsze 10 sekund. Możemy sobie więc poradzić z presją sąsiednich "szybszych" kolejek licząc do dziesięciu – potem powinno być już łatwiej wytrwać w swoim ogonku.
Źródło: "The Guardian"