Wypadek z udziałem konia na trasie z Morskiego Oka miał miejsce w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Informacja o tym zdarzeniu dotarła teraz do Fundacji Viva.
Wypadek z udziałem konia na trasie z Morskiego Oka miał miejsce w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Informacja o tym zdarzeniu dotarła teraz do Fundacji Viva. Fot. mat. Fundacji Viva
Reklama.
W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia po godzinie 17.00 TOPR dostał zgłoszenie, że grupa turystów utknęła na trasie z Morskiego Oka do Palenicy Białczańskiej. Doszło do przepychanek, bo kilkadziesiąt osób oczekiwało, że zostaną zwiezieni na dół saniami ciągniętymi przez konie. Skończyło się to tak, że szli pieszo, a drogę oświetlał im radiowóz. Zanim jednak w górach zapadła ciemność, na tej trasie doszło do wypadku.
Do Fundacji Viva zgłosił się świadek, który widział, jak koń transportujący turystów na trasie do Morskiego Oka przewrócił się, ciągnąc wyładowany pseudoturystami wóz. Furman nie przerwał jednak kursu i kiedy koń w końcu wstał – załadował ponownie wóz turystami i kontynuował jazdę. Tymczasem fiakrzy mają obowiązek o każdym takim przypadku zawiadomić TPN. Do Tatrzańskiego Parku Narodowego żadna informacja o tym zdarzeniu jednak nie dotarła.
Anna Plaszczyk
Fundacja Viva

Domyślamy się, że konie tego dnia pracowały ciężej niż zwykle, bo było wielu turystów, którzy chcieli bez wysiłku dostać się do Morskiego Oka i z niego wrócić, korzystając z siły mięśni umęczonych zwierząt. Turyści dosłownie bili się o miejsca na wozach i tratowali się nawzajem przy wsiadaniu. A konie musiały ciągnąć pełne wozy po zaśnieżonej trasie.

Świadek zdarzenia przekazał Fundacji Viva zdjęcie, które zrobił na trasie z Morskiego Oka 26 grudnia.
logo
To zdjęcie Fundacja otrzymała od świadka zdarzenia. Fot. mat. Fundacji Viva
Fundacja zapowiada, że o wypadku zawiadomi prokuraturę. Żąda też od władz TPN, aby odebrały licencję furmanowi, którego koń upadł na trasie. Szef Fundacji zwraca uwagę, że koń ten ciągną nie sanie, lecz wóz, mimo iż droga była zaśnieżona. – Chcemy wyjaśnienia, dlaczego na ośnieżonej trasie konie musiały ciągnąć wozy, zamiast dużo lżejszych sań, którymi można przewozić tylko 8 pasażerów, a nie 12, jak to jest w przypadku wozów – mówi Cezary Wyszyński.