Niemal każdego roku w święta można usłyszeć doniesienia o nieodpowiedzialnych turystach w Tatrach.
Niemal każdego roku w święta można usłyszeć doniesienia o nieodpowiedzialnych turystach w Tatrach. Fot. Marek Podmokły/Agencja Gazeta

Grupa około 50 osób utknęła w święta po zmroku na drodze z Morskiego Oka do Palenicy Białczańskiej. Turyści postanowili zadzwonić po TOPR, aby dotrzeć na pobliski parking. Skończyło się na eskorcie policji i Straży Parku.

REKLAMA
We wtorek około godziny 17:30, ratownicy TOPR dostali zgłoszenie o grupie turystów, która utknęła w rejonie Morskiego Oka. Okazało się, że zapadł już zmrok, a wozy konne już nie kursują, więc powrót na dół jest utrudniony. – Otrzymaliśmy wezwanie od grupy 40-50 osób, które zwróciły się o pomoc, gdyż utknęły w rejonie Morskiego Oka. Mówili, że jest ciemno, a fiakrzy już nie kursują. Z relacji dzwoniących nie wynikało, aby zagrażało im niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia. W tej sytuacji sprawę przekazaliśmy Straży Parku, która zajęła się grupą – tak całą sytuację relacjonują ratownicy TOPR.
– Na miejscu są dwa samochody Straży Parku oraz policyjny radiowóz. Ze względu na to, że na drodze panują dobre warunki i nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia turystów, ustaliliśmy, że mogą wrócić na własnych nogach. Jeżeli tylko pojawi się zagrożenie, to będziemy interweniować - mówi Edward Wlazło, komendant Straży Parku. Do strażników dołączyli policjanci, którzy eskortowali schodzących turystów i oświetlali im drogę. Co ciekawe, zagubieni turyści pomocy szukali dosyć intensywnie, bo o swoim położeniu powiadomili nie tylko służby ratownicze, ale nawet Urząd Marszałkowski w Krakowie. Całą sytuację już złośliwie skomentowali internauci.
Mimo apeli i pouczeń o szybszym zapadaniu zmroku i konieczności dobrego rozplanowania wycieczki, która skończy się bezpiecznym zejściem na dół, prawie co roku podobne sytuacje powtarzają się. I mimo braku zagrożenia zdrowia lub życia, zawsze nieuważni turyści dzwonią do TOPR-u, którego zadaniem jest interweniowanie w czasie górskich wypadków, a nie pomoc "niedzielnym" turystom. W Polsce nie zdecydowano się jeszcze na wprowadzenie opłat za nieuzasadnioną interwencję górskich służb ratowniczych, jak to jest choćby na Słowacji.
źródło: wyborcza.pl