
Miłości można szukać na wiele sposobów. Jednym z nich jest udział w telewizyjnych show, w których uczestnicy decydują się za pośrednictwem kamer poznać swoją drugą połówkę. W ostatnim czasie polskie stacje zafundowały nam kilka formatów o tematyce miłosnej. Jedni widzowie wierzą w takie programy i mocno kibicują przyszłym zakochanym, drudzy oglądają je "dla beki”. No ale jak tu się nie śmiać, gdy biorące w nich udział osoby robią z siebie czasem istne pośmiewisko. Wpadek w takich show pod dostatkiem!
REKLAMA
Boom na szukanie miłości za pośrednictwem kamer pamięta lata 90. i słynny program "Randka w ciemno". Potem moda na tego typu show gdzieś zniknęła. Z wielkim hukiem powróciła kilka lat temu dzięki programowi TVP 1 „Rolnik szuka żony”, w którym to zapracowani rolnicy z całej Polski za pośrednictwem kamer chcieli znaleźć tę jedyną i ją poślubić. Kobiety na podstawie zaprezentowanych w telewizji sylwetek panów wysyłały do nich listy z wytłumaczeniem, dlaczego to właśnie one mogą być potencjalnymi kandydatkami na żony. Te, które spodobały się panom, zostały zaproszone na ich gospodarstwo, gdzie razem z innymi uczestniczkami mogły bardziej poznać potencjalnego kandydata na męża, a także sprawdzić, czy życie na wsi to ich żywioł.
"Miłość to jest na Titanicu"
Pierwsza i druga edycja "Rolnika” były frekwencyjnym hitem TVP i to właśnie w tych transzach mogliśmy zaobserwować najwięcej wpadek, głównie ze strony niezdecydowanych panów. Warto chociażby wspomnieć uczestnika pierwszego sezonu Stanisława i jego słynne ”złote myśli”. – Kobieta przyjmuje bardziej uszami. Mów komplementy, choć kłamiesz. Przecież to jest kłamstwo, a ona się cieszy. Takie jest spostrzeżenie Stanisława na temat komplementów. Trzeba przyznać, że dość oryginalne. Według Stanisława uczucia od pierwszego wejrzenia nie ma, a jest tylko na "Titanicu”, z kolei przyjaźń to"najwyższa forma uczuciowa". Takich słownych "kwiatków” 63-letniego rolnika z Kotliny Kłodzkiej było więcej. Ostatecznie próba spotkania miłości w telewizji skończyła się fiaskiem, a drwiny z mało lotnych wypowiedzi samotnego kawalera do dzisiaj krążą w internecie.
Z kolei w drugiej edycji hitowego show poznaliśmy szarmanckiego na pozór 78-letniego Eugeniusza, który najpierw był zauroczony uczestniczką Lilianą, by następnie dać jej kosza i stwierdzić, że "związek skomplikowałby mu życie”, a w ogóle to on myślał, że program "Rolnik szuka żony” będzie o … rolnictwie, a nie o szukaniu miłości. Nic dziwnego, że na Eugeniusza posypały się gromy, nie tylko ze strony damskiej części publiczności.
"Nie wiem, czy filet jest z morza"
Zabawnych, ale i żenujących wpadek uczestników programów o tematyce damsko-męskiej jest więcej. Po "Rolniku”, który dla TVP był kurą znoszącą złote jaja, inne stacje telewizyjne również zdecydowały się postawić w swoich ramówkach na miłosne formaty. TVN Style zdecydował się na starą zasadę "przez żołądek do serca”. W każdym odcinku główny bohater lub bohaterka dostaje specjalnie przygotowane dla niego menu. Spośród trzech, może wybrać tylko dwa. Bohaterowie show nic nie wiedzą o osobie, która przygotowała dla nich ucztę. Nie mają również pojęcia, jak wygląda. Pary poznają się podczas kolacji i wtedy bywa naprawdę zabawnie, ale też bardzo stresująco. Przekonała się o tym jedna z uczestniczek - Justyna, dla której randka przed kamerą była jej pierwszą w życiu. Od początku spotkania dziewczyna mocno się stresowała, jednak gdy kandydat na chłopaka, zadał jej proste pytanie, ta poległa:
Zabawnych, ale i żenujących wpadek uczestników programów o tematyce damsko-męskiej jest więcej. Po "Rolniku”, który dla TVP był kurą znoszącą złote jaja, inne stacje telewizyjne również zdecydowały się postawić w swoich ramówkach na miłosne formaty. TVN Style zdecydował się na starą zasadę "przez żołądek do serca”. W każdym odcinku główny bohater lub bohaterka dostaje specjalnie przygotowane dla niego menu. Spośród trzech, może wybrać tylko dwa. Bohaterowie show nic nie wiedzą o osobie, która przygotowała dla nich ucztę. Nie mają również pojęcia, jak wygląda. Pary poznają się podczas kolacji i wtedy bywa naprawdę zabawnie, ale też bardzo stresująco. Przekonała się o tym jedna z uczestniczek - Justyna, dla której randka przed kamerą była jej pierwszą w życiu. Od początku spotkania dziewczyna mocno się stresowała, jednak gdy kandydat na chłopaka, zadał jej proste pytanie, ta poległa:
Jakie jest twoje popisowe danie?
– Bardzo lubię jeść ryby.
– Jakie ryby preferujesz? - dopytywał.
– Filety - odpowiedziała Justyna.
– Ale jakie gatunki? - brnął dalej.
– Nie wiem. Preferuję fileta dlatego, że można go kupić w każdym sklepie. Jest tani i można go szybko przyrządzić. A jaki to jest filet? Nie umiem określić, czy to jest z oceanu, czy z jakieś tam innego morza, czy z Indii - próbowała odpowiedzieć na pytanie.
– Bardzo lubię jeść ryby.
– Jakie ryby preferujesz? - dopytywał.
– Filety - odpowiedziała Justyna.
– Ale jakie gatunki? - brnął dalej.
– Nie wiem. Preferuję fileta dlatego, że można go kupić w każdym sklepie. Jest tani i można go szybko przyrządzić. A jaki to jest filet? Nie umiem określić, czy to jest z oceanu, czy z jakieś tam innego morza, czy z Indii - próbowała odpowiedzieć na pytanie.
Jak nietrudno się domyślić, ten dialog szybko stał się hitem sieci. Choć oczywiście największa "beka” była z Justyny, znaleźli się również tacy, którzy stanęli w jej obronie, tłumacząc, że zjadł ją stres. Oberwało się za to stacji, która umieściła ten fragment programu na swoim fan page’u.
– To jest bardzo niefajne, że nabijacie się z dziewczyny na waszym publicznym wallu. Wstyd! pisali internauci. – Zrobiliście sobie beczkę śmiechu z zestresowanej dziewczyny - pisali inni. Stacja szybko zareagowała, tłumacząc, że z nikogo się nie wyśmiewa, a jedynie pokazuje fragment programu. Udostępnień i komentarzy na Facebooku była cała masa, a jak wiadomo stacji w tym wszystkim najbardziej o to chodziło. Z kolei Justyna chyba powinna mieć nauczkę, iż pierwsza randka raczej nie powinna odbywać się przed kamerą.
– To jest bardzo niefajne, że nabijacie się z dziewczyny na waszym publicznym wallu. Wstyd! pisali internauci. – Zrobiliście sobie beczkę śmiechu z zestresowanej dziewczyny - pisali inni. Stacja szybko zareagowała, tłumacząc, że z nikogo się nie wyśmiewa, a jedynie pokazuje fragment programu. Udostępnień i komentarzy na Facebooku była cała masa, a jak wiadomo stacji w tym wszystkim najbardziej o to chodziło. Z kolei Justyna chyba powinna mieć nauczkę, iż pierwsza randka raczej nie powinna odbywać się przed kamerą.
"Jestem grabarzem, więc potrzebuję uczucia"
Z kolei "Chłopaki do wzięcia” to telenowela dokumentalna, emitowana na antenie Polsat Play. Realia prowincjonalnej Polski, pełnej biedy, nudy i beznadziei spotykają się z marzeniami o znalezieniu tej jedynej. Młodzi mieszkańcy miasteczek i wsi z całej Polski poszukują partnerek na całe życie. Nie mają czym zaimponować dziewczynom, ale nie chcą być sami. W akcie desperacji zgłaszają się do biur matrymonialnych.
Z kolei "Chłopaki do wzięcia” to telenowela dokumentalna, emitowana na antenie Polsat Play. Realia prowincjonalnej Polski, pełnej biedy, nudy i beznadziei spotykają się z marzeniami o znalezieniu tej jedynej. Młodzi mieszkańcy miasteczek i wsi z całej Polski poszukują partnerek na całe życie. Nie mają czym zaimponować dziewczynom, ale nie chcą być sami. W akcie desperacji zgłaszają się do biur matrymonialnych.
Ten program jest kopalnią wpadek i zabawnych tekstów. Panowie wystepujący przed kamerą często mają problem ze skleceniem poprawnego zdania. Nic dziwnego, że są wyśmiewani przez internautów. – Jestem grabarzem, więc potrzebuję uczucia - mówi jeden z uczestników, drugi natomiast dodaje: – Jak dziewczyna jest ładna, to każdemu się może podobać. Memy czy filmiki na Youtube z wypowiedziami kawalerów do wzięcia krążą po sieci i wywołują salwy śmiechu.
Miłosną historię w programie telewizyjnym ma również na swoim koncie jedna z sióstr Godlewskich, dziewczyn, które z końcem roku "podbiły” internet. Ich wątpliwy talent muzyczny oraz napompowane usta były w ostatnim czasie hitem numer jeden w sieci.
Niedawno jeden z serwisów internetowych przypomniał występ Małgorzaty Godlewskiej w show "Gry małżeńskie”. Polega on na tym, że kobieta spotyka się z trzema mężczyznami i musi odgadnąć, który z nich jest singlem. Poziom dialogów w tym dziwnym programie sięgnął dna... – Bardzo ciężko się patrzy w twoje oczy, bo widok przykuwa inna część ciała - powiedział jeden z kandydatów, wyraźnie zainteresowany ponętnym biustem Godlewskiej. Ta z kolei na potrzeby programu dała sobie wymasować nie tylko piersi, ale również nogi, pupę oraz stopy. – Lubisz ssać paluszki? - dopytywała Godlewska uczestnika programu.
Tak żenujące sytuacje w programach damsko-męskich to z pewnością z jednej strony ogromny zastrzyk oglądalności dla stacji, z drugiej zaś niesmak i wstyd dla uczestników na długie lata. Wszak internet nie zapomina! Może więc przyszli kandydaci miłosnych show powinni dwa razy zastanowić się, zanim zdecydują się szukać drugiej połówki przed kamerami.
