Przedstawiciel Centrum Informacyjnego Rządu miał sprawdzić, o co dziennikarze będą pytali premierów. Przekazał pytania do otoczenia Morawieckiego i prawdopodobnie ktoś z otoczenia szefa
rządu miał stwierdzić, by o tę sprawę nie pytać. Z dwóch niezależnych źródeł "GW" dowiedziała się, że pytanie miała zadać przedstawicielka TVP. Miała ona co chwila odbierać telefon ze swojej redakcji, po czym po kilkunastu minutach powiedziała, że nie będzie pytać o artykuł 7. CIR zaprzeczyło, że sytuacja z blokowaniem pytania miała miejsce. Zdziwieni dziennikarze komentują sytuację na Twitterze.