
To było 4 lata temu. Wtedy Krystyna Pawłowicz nie była jeszcze tak znana jak dziś. A tego styczniowego dnia 10-letni wówczas Łukasz Berezak ze Szczecina popularnością na pewno przebił panią poseł. "To jest Łukasz. Łukasz, będziemy u Ciebie jutro" – w ten nietypowy sposób na konferencji dzień po 22. Finale WOŚP Jurek Owsiak zaczął odpowiedź na pytanie dotyczące apelu parlamentarzystki PiS, by katolicy nie wspierali Orkiestry. Owsiak wyciągnął kartkę ze zdjęciem Łukasza i mówił:
"Jesteś w porządku gość! Jesteś naprawdę człowiek, którego chcę przytulić do serca! Jesteś człowiek, dla którego mam ogromny szacunek, a nie dla pani, o której... Jak pani się nazywa, ta, która powiedziała...? (odpowiedź z sali: Krystyna Pawłowicz) O, właśnie. Łukasz! Ty jesteś ktoś! I u Ciebie będę jutro".
Dzień wcześniej bowiem na antenie TVN24 reporterka przeprowadziła krótką rozmowę z Łukaszem Berezakiem i jego mamą Izabelą, gdy chłopiec pojawił się z puszką w szczecińskim sztabie Wielkiej Orkiestry. 10-latek wyjaśniał wówczas do kamery, dlaczego zaangażował się w zbiórkę. A mówił tak, że aż się serce ściskało.
"Bardzo jestem zadowolony i szczęśliwy, że znowu mogę chodzić z puszką.
A dlaczego to robisz?
Bo twierdzę, że dla mnie już nie ma ratunku, więc chciałbym pomagać tym innym, dla których jeszcze jest nadzieja."
Wszystkich chorób Łukasza nie sposób wymienić. Główna to choroba Leśniowskiego-Crohna, czyli przewlekły stan zapalny przewodu pokarmowego. Jej objawy są nietypowe i sama choroba nie poddaje się leczeniu. Ale do tego dochodzi wiele innych wynikających choćby z wrodzonego niedoboru odporności oraz z tego, że przyjmowane leki mają wiele skutków ubocznych. Choćby sprowadzane z Niemiec sterydy – to one powodują nadmiar masy ciała i sprawiają, że chłopak szybko się męczy. Regularne pobyty w szpitalu to niestety coś, czego Łukasz nie jest w stanie uniknąć.
– Sam poświęca sporo czasu na naukę. Dużo czyta. Oczywiście pomagam mu, kiedy trzeba. Gdy ręce go bolą tak, że nie jest w stanie nimi ruszać, to mamy układ taki, że on dyktuje, a ja piszę. Ale na pewno się nie leni – zapewnia mama, tłumacząc, że nie zawsze wygląda to tak różowo, jak mogą myśleć ci, którzy widzą uśmiechniętą minę Łukasza. – On się bardzo dużo uśmiecha. Taki już jest. Ale nie zawsze jest to odzwierciedlenie tego, co się z nim dzieje, bo on się nigdy nie skarży i trzeba być bardzo uważnym, żeby czegoś nie przeoczyć – tłumaczy pani Izabela.
"Jemu to sprawia przyjemność"
W tej chwili Łukasz ma ogromne problemy z chodzeniem, bo do listy jego przypadłości doszło zapalenie ścięgien. Mama 14-latka zapewnia, że zrobi wszystko, aby syn mógł 14 stycznia zejść na podwórko z 3. piętra, aby znów na wózku kwestować na ulicach Szczecina. – Dla niego zejście z 3. piętra to ogromne wyzwanie. Ortopeda obiecał, że nas w tym wesprze i do dnia Finału przeprowadzi prawie 10 zabiegów, które Łukasza postawią na nogi – Izabela Berezak ma nadzieję, że wszystko się uda. Łukasz bowiem nie wyobraża sobie, aby w ten wyjątkowy dzień nie wziąć udziału w zbiórce. A jego mama do wszystkich krytykujących Orkiestrę ma kilka słów przesłania:
Nie pomagasz, to nie pomagaj. Twoja sprawa. Ale nie krytykuj tych, którzy pomagają. Nie zabieraj głosu w sprawie, o której nie masz pojęcia. Łukasz bierze udział w akcji, bo wie, że zbiera na sprzęt, z którego sam od lat korzysta i ten sprzęt wiele razy uratował mu życie. Ale przede wszystkim Łukasz pomaga, bo jemu to sprawia przyjemność. Bo on sam się z tym czuje lepiej. Bo ma satysfakcję, że może coś zrobić dla innego człowieka. On mi tak mówi – "mamo, ten człowiek może mieć jeszcze gorzej niż ja".