
Starachowice to miasto, którym przed laty niepodzielnie rządziło SLD. Czasy świetności lewicy skończyły się wraz z aferą starachowicką, z którą miasto wciąż jest kojarzone. Choć coraz częściej o Starachowicach mówi się w kontekście corocznych uroczystości z udziałem prezesa PiS oraz szczególnego upamiętnienia Jadwigi Kaczyńskiej. Nigdzie indziej nie ma ulicy ku czci matki byłego premiera i tragicznie zmarłego prezydenta. Ba, w Starachowicach ulica Jadwigi Kaczyńskiej biegnie od Ronda Lecha Kaczyńskiego.
I jakby tego było mało, jest też poświęcona jej tablica przy parafialnym "Panteonie Pamięci Narodu Polskiego". W tym miejscu wczoraj Jarosław Kaczyński złożył kwiaty i wygłosił przemówienie, dziękując mieszkańcom Starachowic za upamiętnienie matki.
Ta uroczystość jest dla mnie, dla syna Jadwigi Kaczyńskiej i brata Lecha Kaczyńskiego, czymś niezmiernie ważnym, wzruszającym. Czymś, co przypomina nie tylko moją mamę, mojego brata, ale przypomina mojej mamy życie.
Do parafii nie udało się nam dodzwonić. Trzeba jednak przyznać, że w internecie raczej nie chwali się ona corocznymi wizytami prezesa PiS. Na profilu starachowickiego kościoła Wszystkich Świętych jest wiele zdjęć z różnych uroczystości religijnych. Ale o polityce ani słowa.
I choć dla Starachowic wizyta Jarosława Kaczyńskiego jest istotnym wydarzeniem a w mieście z pewnością jest wielu zwolenników PiS, to na wczorajszej mszy tłumów nie było. W materiale TVP Kielce na zdjęciach wykonanych z chóru widać, że wiele ławek było pustych.
Jedni uczestniczą w takich uroczystościach, jak te wczoraj. Inni, tak jak ja, chodzą na uroczystości takie jak dziś - w rocznicę wyzwolenia Starachowic. Tamci nie uważają, że to było wyzwolenie, ja uważam, że było. Byleby jedni nie przeszkadzali drugim, choć zdarzało się, że radni PiS-u bywali na tych obchodach i protestowali.
Radny Sojuszu przyznaje, że w relacjach z wczorajszych uroczystości dostrzegł twarze osób, które jeszcze jeszcze parę lat temu ostro krytykowały PiS. A teraz... dostosowały się do nowej rzeczywistości i wczoraj stanęły gdzieś u boku Jarosława Kaczyńskiego, który nie szczędził ciepłych słów Starachowicom, powołując się na wspomnienia swojej mamy.
Zawsze mówiła, że w tym mieście mieszkało się jej lepiej, ludzie byli sobie bliżsi, że te relacje, które tworzą nasze życie, były cieplejsze, łatwiejsze. Mówiła, że tu po prostu, w jakiejś mierze, ciągle pozostała jej mała ojczyzna.
"Jadwiga Kaczyńska urodziła się 31 grudnia 1926 r. w Starachowicach jako córka inżyniera budownictwa - Aleksandra Jasiewicza i Stefanii z Szydłowskich.
W Starachowicach rodzina przebywała także w czasie wojny. Kaczyńska w czasie okupacji hitlerowskiej była sanitariuszką Szarych Szeregów na Kielecczyźnie. Według not biograficznych, które ukazywały się w mediach, wstąpiła do konspiracyjnego harcerstwa w 1941 r., miała wówczas 14 lat; nadano jej pseudonim Bratek, należała do zastępu Zioła, zrzeszającego łączniczki.
Po przyspieszonym kursie medycznym skierowano ją do pracy w starachowickim szpitalu, gdzie trafiali żołnierze ranni w akcji Burza."
W Starachowicach trudno nie zauważyć, że dotąd właściwie co roku lokalni działacze PiS robili wiele, by upamiętnić Jadwigę Kaczyńską, budując jej kult. W 2013 r., tuż po jej śmierci, na posiedzeniu Rady Miasta prawicowi przeforsowali decyzję o przyznaniu jej Honorowego Obywatelstwa. – Głosowanie przeprowadzono wtedy nocą, pod nieobecność wielu radnych, treść uchwały przedstawiając w ostatniej chwili – wspomina w rozmowie z naTemat Sylwester Kwiecień. – Skoro już była taka wola, taka potrzeba, to na pewno nie tak się to powinno odbywać – ocenia po latach.
Głosowałem przeciw nadaniu nazwy ulicy Jadwigi Kaczyńskiej, ale nie dlatego, że mam jakąś awersję do tego nazwiska czy do samej mamy prezesa PiS. Byłem na nie, ponieważ złamano obietnicę daną mieszkańcom. Wcześniej umówiliśmy się, że to mieszkańcy będą mieli decydujący głos przy dekomunizacji nazw ulic. Przeprowadzono konsultacje i nazwa ulicy Jadwigi Kaczyńskiej nie uzyskała żadnego poparcia. Było zero głosów.