
Wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, którzy byli przywiązani do Beaty Szydło, są zawiedzeni nominacją Mateusza Morawieckiego na premiera. Powód? Wydaje im się bankowcem bliskim wielkomiejskiemu elektoratowi Platformy Obywatelskiej. Nowy premier robi jednak co może, by im się przypodobać. Efekt? Sami zobaczcie!
REKLAMA
Informowaliśmy o wizycie premiera u rolników, która odbyła się tydzień temu. Premier Morawiecki twierdził, że doił krowy w dzieciństwie. Teraz jednak – jeśli wierzyć ustaleniom "Super Expressu" – wychodzą nowe fakty w tej sprawie.
Kampanię w celu upodobnienia się do "pachnącej rosołem" Beaty Szydło, Mateusz Morawiecki rozpoczął w Rębiszewie Studzianki w gminie Kołaki Kościelne. Miejscem wizyty była obora. Choć premier pozwolił sobie na pewien luz, bo w oborze był w swetrze i bez krawata, to założył na spotkanie z krowami eleganckie buty. Widzimy jak głaszcze po kolei krowy. Potem komentuje wizytę.
Nikt nie potwierdza, że Morawiecki doił krowy
– Dzieciństwo spędzałem zawsze na wsi. Powiedziałem już panu gospodarzowi, że kiedyś byłem wprawny w dojeniu krówek. Są gospodarze w Pęgowie pod Obornikami Śląskimi, którzy to poświadczą jeszcze dzisiaj – mówił premier Morawiecki.
– Dzieciństwo spędzałem zawsze na wsi. Powiedziałem już panu gospodarzowi, że kiedyś byłem wprawny w dojeniu krówek. Są gospodarze w Pęgowie pod Obornikami Śląskimi, którzy to poświadczą jeszcze dzisiaj – mówił premier Morawiecki.
Jednak dziennikarz "Super Expressu" postanowił to sprawdzić, "obdzwonił z pół wsi", ale nikt w Pęgowie nie był w stanie tego potwierdzić. Dziennik określa, że to umizgi w stronę wyborców, którzy tęsknią za Beatą Szydło. I ostrzega premiera, że to niepewne, sztuczne stąpanie po oborniku może wyjść mu bokiem, bo tradycyjni wyborcy mogą szybko przejrzeć jego próby.
źródło: "Super Express"
