Przerażony koń szarżował po Krupówkach roztrącając na boki pieszych. Poszkodowane dziecko, które nie zdążyło uciec, karetka odwiozła do szpitala. Koń upadł nieprzytomny, trwają poszukiwania woźnicy.
Scena jak z filmów akcji: przerażony koń ciągnący za sobą wóz biegł po Krupówkach, nie zważając na nic. Przerażeni przechodnie rozbiegali się na boki, a zwierzę biegło dalej szerząc przerażenie pośród ludzi na drodze. Jednemu dziecku, które nie zdążyło uciec, trzeba było udzielić pomocy w szpitalu. Koń w końcu się zatrzymał, kiedy uderzył w betonowe barierki i stracił przytomność. Na szczęście zwierzęciu nic się nie stało, po około 20 minutach staraniem jednego ze świadków udało się go ocucić. W tym czasie woźnica gdzieś się "zapodział".
I trudno uwierzyć, by to się mogło szybko zmienić. Turyści w Zakopanem zasłynęli już z tego, że
wzywają taksówki do Morskiego Oka, bo nie chce im się po ciemku wracać, albo wybierają się zimą na wycieczkę w góry ubrani w lekkie sportowe obuwie. Jeśli nie nastąpią zmiany w przepisach, to na samoograniczających się turystów bojkotujących wozy konne raczej nie ma co liczyć.