Po kontrowersjach wokół premii dla prezesa Narodowego Centrum Sportu posłowie Prawa i Sprawiedliwości chcą ograniczyć wysokość zarobków we władzach spółki. Tymczasem ministerstwo zapewnia, że można było zatrudnić Kaplera na zasadzie kontraktu, a nie umowy o pracę. Była minister sportu, Elżbieta Jakubiak twierdzi, że zna ekspertyzę prawną zamówioną przez NCS według której kontrakt jest niezgodny z prawem.
Ministerstwo Sportu utrzymuje, że kontrakt szefa Narodowego Centrum Sportu był podpisany zgodnie z prawem. Przeciwnego zdania jest poprzednik Kaplera, Michał Borowski, który twierdzi, że resort nie mógł zawrzeć kontraktu bez przetargu. W rozmowie z TOK FM były budowniczy stadionu zaznaczył, że sam pracował na podstawie umowy o pracę i otrzymywał znacznie niższą pensję. - Z tego co wiem, jest opinia renomowanej kancelarii prawnej, którą zamówiła Rada Nadzorcza NCS. Z tego dokumentu wynika, że kontrakty są niezgodne z prawem, a więc nieważne - mówi nam Elżbieta Jakubiak, była minister sportu.
Odmiennego zdania jest wspólnik w Radziewski i Wosik - Kancelaria Prawna Sp. j. - Ustawa kominowa przewiduje różne formy zatrudnienia, ale nie narzuca konkretnych rozwiązań. W spółkach Skarbu Państwa raczej nie ma kontraktów, ale to wynika z praktyki, a nie z zapisów ustawy - mówi w rozmowie z naTemat mec. Rafał Wosik.
Jednak spod zapisów tej ustawy wyłączeni są członkowie władz Narodowego Centrum Sportu i PL.2012. Stało się tak na mocy specustawy EURO 2012, którą przygotowała minister Elżbieta Jakubiak w 2007 roku. - Powiem jednym słowem, czym się kierowałam: racjonalnością. Jako minister sportu miałam do przeprowadzenia wielki projekt, droższy niż jakakolwiek autostrada budowana w Polsce. Do jego przeprowadzenia potrzebna była kadra, która jest droższa. W całej administracji nie ma takich specjalistów, którzy mogliby to zrobić - są na rynku. Sprawdzaliśmy wtedy, że szef budowy marketu zarabia około 15 tys. Michał Borowski, który został wtedy szefem NCS, które miało zajmować się większą liczbą projektów niż jest ich teraz, zarabiał tylko 20 tys. Wtedy ustawa kominowa ograniczała zarobki do 12 tys. Żaden inżynier by się nie zgodził na taką pensję - tłumaczy Jakubiak.
Po wielkiej awanturze o premię dla prezesa Kaplera posłowie Prawa i Sprawiedliwości chcą by także zarobki w firmach odpowiedzialnych za przygotowanie EURO 2012 były ograniczone przez ustawę kominową. Przepisy wprowadzone w 2000 roku ograniczają zarobki szefów państwowych firm. Nie mogą one przekroczyć sześciokrotnej średniej pensji (obecnie niecałe 22 tys. złotych). Sceptycznie do tego pomysłu podchodzi wiceszef komisji sportu. - Po pierwsze spółka PL.2012 po przeprowadzeniu mistrzostw, do końca roku zostanie zlikwidowana - przypomina Andrzej Biernat z Platformy Obywatelskiej. - Ja jestem w ogóle przeciwny ustawie kominowej - zapewnia. Dodaje jednak, że sprawa nie została jeszcze przedyskutowana na posiedzeniu klubu PO i nie zna stanowiska kolegów.
Ta nowelizacja, jeśli zostanie przyjęta, sprawi że również w NCS i spółce PL.2012 wynagrodzenia nie będą mogły przekraczać sześciokrotnej średniej pensji. - Nie wiem, jak potoczą się prace w Sejmie, ale zawsze jest okres przejściowy przed wejściem ustawy w życie. Po nim wszystkie umowy w Narodowym Centrum Sportu i PL.2012 będą musiały być dostosowane do zapisów ustawy kominowej - stwierdza mec. Wosik.