
Lepiej późno niż wcale? Niekoniecznie. Grzegorz Schetyna i Katarzyna Lubnauer ogłosili wprawdzie dziś coś, co może być zalążkiem zjednoczonej opozycji, po wielu miesiącach zawstydzających kłótni pomiędzy PO a Nowoczesną. Jest jednak co najmniej wątpliwe, że właśnie tego chcą wyborcy, którzy dawno stracili wiarę w skuteczność obu partii.
REKLAMA
Grzegorz Schetyna i Katarzyna Lubnauer poinformowali, że PO i N wspólnie wystartują w wyborach do sejmików wojewódzkich, które odbędą się jesienią. – Te wybory do sejmików, które są solą tych wyborów, są czymś najważniejszym, bo piszą mapę polityczną polskich województw. Jesteśmy zdecydowani na współpracę, jesteśmy przekonani, że to jest droga, która połączy nasze ugrupowania, odpowie też na oczekiwania wyborców naszych partii, a także da szansę nam zbudować wspólny program – powiedział Grzegorz Schetyna.
Katarzyna Lubnauer dodała, że warto bronić samorządów przed PiS. Liderka Nowoczesnej zapowiedziała powołanie zespołu ds. koalicji, który stworzą posłowie .N Witold Zembaczyński i Adam Szłapka oraz Platformy: Mariusz Witczak i Jacek Protas. Zespół ma przygotować umowę koalicyjną i – jak określiła to Lubnauer – podwaliny pod programy. Koalicja ma opierać się na wspólnym minimum programowym PO i Nowoczesnej, ale także na różnicach, które jej zdaniem mają wzmacniać porozumienie.
Nie jest wcale pewne, czy taki manewr przyniesie opozycji sukces. Według niedawnego sondażu wyborcy chcą zjednoczonej opozycji, ale nie pod szyldami Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Liczby są wręcz porażające. Zjednoczenia pod szyldem PO chce 9 proc. wyborców, a pod szyldem Nowoczesnej tylko 4 proc. Prawie 73 procent badanych przez IBRIS oczekuje zjednoczenia opozycji pod nową nazwą.
