Wojsko Obrony Terytorialnej przejdzie szkolenie rodem z treningu Jednostki Wojskowej GROM. Weekendowi żołnierze będą uczyć się tego, co "specjalsi" ćwiczą przez wiele lat.
Kilkuset żołnierzy Obrony Terytorialnej z Lubelszczyzny wybiera się na dwutygodniowe szkolenie. Będzie to pierwszy w skali kraju wyjazd na poligon dla terytorialsów, którzy dotychczas mieli jedynie tzw. szkolenia weekendowe – podstawowe i wyrównawcze.
Przeszkolenie potrwa dwa tygodnie i zakończy się 11 lutego. Wezmą w nim udział dwie kompanie z 21. batalionu lekkiej piechoty. Będzie towarzyszyć im dowództwo i sztab Drugiej Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Szkolenie ma wymiar praktyczny. W tym celu na poligonie znajduje się specjalne miasto, gdzie mamy m.in. szkołę, pocztę czy stację kolejową.
Sztuczne miasto
– Żołnierz uczy się na takim poligonie obserwacji, podchodzenia do budynku, zabezpieczania podejścia grup, które będą wchodziły do budynku. Może się też trafić sytuacja, że trzeba będzie kogoś z tego budynku uwolnić lub zająć obiekt, żeby kogoś unieszkodliwić – przekonuje podpułkownik Artur Chapski, który będzie przewodził szkoleniu.
Pomysł wydaje się kuriozalny, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia ze swoistymi "partyzantami", a nie jednostką specjalną, która takie scenariusze ćwiczy wielokroć przez wiele lat. Dodajmy jeszcze, że zorganizowanie takiego szkolenia dla Wojska Obrony Terytorialnej – oczka w głowie byłego byłego szefa MON Antoniego Macierewicza – będzie na pewno kosztowne.