Ekipa ratownicza nie wyruszy na poszukiwanie Tomasza Mackiewicza, który pozostaje pod Nanga Parbat na wysokości około 7400 metrów nad poziomem morza. Takie informacje podał na Facebooku Ludovic Giambiasi, wieloletni partner wspinaczkowy Elizabeth Revol. Potwierdził je także w oficjalnym komunikacie Polski Himalaizm Zimowy 20116-2020 im. Artura Hajzera.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Przedstawiciele Polskiego Himalaizmu Zimowego parę godzin temu na Facebooku poinformowali, że Ambasada Polska w Pakistanie organizuje w niedzielę około 10:00 śmigłowiec dla Elisabeth Revol. Dla milionów Polaków ważne było oficjalne stanowisko w sprawie dalszej akcji ratunkowej Tomasza Mackiewicza. Niestety potwierdziły się informacje przekazane wczoraj w nocy przez przyjaciela Francuzki: warunki pogodowe uniemożliwiają dalszą akcję ratunkową Mackiewicza.
Śmigłowiec ma zabrać Revol oraz czwórkę polskich himalaistów do Skardu. Następnie Francuzka zostanie przetransportowana do Islamabadu, a członkowie ekipy ratunkowej będą oczekiwać na transport do bazy pod K2 (najpewniej pojutrze).
Wcześniej Giambiasi napisał, że akcja ratunkowa Tomasza Mackiewicz nie jest możliwa. "Ze względu na warunki pogodowe i wysokość nie jest to możliwe i narażałoby życie ratowników na niebezpieczeństwo". Elizabeth Revol miała zostawić Mackiewicza w "agonalnym stanie". Polak miał cierpieć na ślepotę śnieżną, mieć odmrożenia i problemy z oddychaniem.
Ekipa ratunkowa Tomasza Mackiewicza zrobiła, co się dało. Być może niesamowite tempo, które narzuciła, było rekordem świata. Zakładano, że akcja potrwa 1,5 doby, tymczasem polscy himalaiści spotkali się z Elisabeth Revol po około 8 godzinach, na wysokości około 6 100 metrów.