Tym razem głos w sprawie akcji ratunkowej Tomasza Mackiewicza zabrała jego żona, Anna Solska. Jej wypowiedzi rozmijają się z tym, co powiedział niedawno ojciec zaginionego himalaisty.
– Jestem głęboko wdzięczna wszystkim, całemu zespołowi pod K2 – Adamowi, Denisowi i pozostałym wspinaczom, osobom, które były zaangażowane w pomoc – dodała, nie kryjąc wzruszenia. – Ta energia, jaką Tomek generuje wśród ludzi, i jego charyzma, to jest fenomenalne, to jest nie z tego świata. On wyzwala takie pokłady solidarności, dobra i miłości, że to się nie mieści w głowie – przekonywała.
Solska stwierdziła, że wie, iż zrobiono wszystko, by pomóc Tomaszowi. Podsumowała, że akcja zespołu spod K2 była nieprawdopodobna, a jej wdzięczność "nie ma dna".
– Jesteśmy ludźmi głębokiej wiary. Oddaję sprawę syna w ręce Boga, ale mam niedosyt, że przerwano akcję. Przecież w przypadku Tomka to nie jest akcja poszukiwawcza, bo wiadomo, gdzie on jest. To akcja ratunkowa. Jestem wdzięczny za dotychczasową pomoc, za włączenie się polskich władz, ale jako ojciec, a także człowiek, proszę –
nie zostawiajmy Tomka samego, póki może żyć – prosi w specjalnym apelu.