
– Dziś hejtuje się nawet naszych himalaistów, więc nie ma znaczenia, że nie posiadam sześciu domków, tylko o połowę mniej. To jest hejt dla hejtu, najczęściej anonimowy pod pseudonimem – mówi nam Jagna Marczułajtis. Była snowboardzistka i polityczka szczerze opowiedziała o swojej sytuacji materialnej i chorobie syna, za co wylano na nią falę krytyki.
Trudno jest o tym mówić?
W tej chwili pracuje tylko pani mąż?
Zmienia się optyka, gdy jest się matką niepełnosprawnego dziecka?
Gdyby teraz była pani posłanką Platformy Obywatelskiej, to podpisałaby się pani pod projektem liberalizującym prawo aborcyjne?
Pani miałaby taki dylemat?
Wiadomość, którą Marczułajtis otrzymała od matki chorego dziecka:
"Nareszcie doczekaliśmy się tego, że osoba publiczna tak szczerze mówi, jak wygląda minuta, godzina, dzień, tydzień, rok i życie rodzica dziecka niepełnosprawnego. Chciałam pani podziękować, to piękna historia, która w różnym stopniu gloryfikuje nas wszystkich, rodziców chorych dzieci. I tylko my wiemy, jak wygląda ten gar naszych uczuć, gdzie mieszają się nasze lęki, miłość, troska, ból, krzywda i cholernie ciężka praca przede wszystkim nad sobą. Dziękuję, pani Jagno".
